Z tej fundamentalnej niemożności bierze się pewnie również skłonność do dygresji, z których człowiek nie potrafi powrócić na główny trakt opowieści, oraz do tego, żeby w zamyśleniu posmarować masłem talerzyk zamiast kromki chleba, a następnie przeżyć nieprzyjemne doświadczenie wgryzienia się w porcelanę. Ale ja nie o tym, ja o tamtej nocy, kiedy siedziałam wbita mocno w kanapę i bardzo, ale to bardzo nie chciałam uronić ani kawałka, ani spojrzenia ze spotkania na Alasce.
Zagapiałam się w ten telewizor jak rzadko niczym sroka w gnat. Chociaż zazwyczaj praktykuję podzielność uwagi, tym razem przypomniałam sobie, że nie ma czegoś takiego, bo archaiczna struktura, którą trzymam w czaszce, może robić jedną rzecz naraz. A inaczej to są iluzja, meandry i bzdura.