- Bezprzewodowe ładowanie zwrotne to funkcja umożliwiająca użycie smartfonu tak, jak ładowarki indukcyjnej
- Pierwszym smartfonem z tą funkcją był Huawei Mate 20 Pro
- Od tego czasu pojawiło się wiele smartfonów z funkcją bezprzewodowego ładowania zwrotnego
- Dziś funkcja te jest zapomniana i wielu użytkowników nie wie nawet o jej istnieniu
- Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Do dziś mało kto pamięta i wie, że część smartfonów można naładować innymi smartfonami, a podobna w założeniach funkcja znajduje się np. w iPhone’ach. Chodzi o to, że inżynierowie Huawei wpadli na pomysł, by dwa smartfony mogły dzielić się energią. Jeżeli mamy jeden w pełni naładowany smartfon, a ktoś w naszym pobliżu będzie potrzebował pilnego doładowania, Mate 20 Pro pozwalał – całkowicie bezprzewodowo – podładować jeden smartfon kosztem drugiego.
Galeria zdjęć
Funkcja ta nie była oczywiście idealna. Wykorzystywała wolne ze swojej natury ładowanie indukcyjne, a straty energetyczne były widoczne. Oznacza to, że ubytek 10 proc. energii na smartfonie-dawcy, przekładał się na naładowanie nieco ponad 5 proc. w telefonie biorcy. Sama moc takiego ładowania także pozostawiała wiele do życzenia, wahając się w granicach 2-4 W. Fizyki oszukać się nie da, ale Huawei reklamowało swoje rozwiązanie, jako “pomoc ostatniej szansy” w awaryjnych sytuacjach.
2/5
Huawei
Co jednak ważne, ładowanie zwrotne działało dokładnie tak, jak w każdej standardowej ładowarce indukcyjnej, a więc wcale nie ograniczało się do smartfonów. Z pomocą telefonu mogliśmy “w biegu” podładować więc także słuchawki, a także smartwatch, jeżeli tylko były kompatybilne ze standardem indukcyjnego ładowania.
W 2020 r. NFC Forum, organizacja zrzeszająca producentów smartfonów, stworzyła standard specyfikacji technicznej dla bezprzewodowego ładowania zwrotnego, które odbywało się za pośrednictwem anteny NFC. Ta jednak pozwalała jedynie na uzyskanie 1 W, a więc o ile z ładowaniem zegarka lub słuchawek nie było problemu, tak już naładowanie innego telefonu trwałoby wieczność. Huawei rozpoczęło pewien trend, do którego z czasem zaczęły dopisywać się kolejni producenci, w tym także Samsung, oferując zwrotne ładowanie (nazwane przez Koreańczyków “PowerShare”) w modelach Galaxy Note10 i Galaxy Note10+.
4/5
Żródło: materiały własne bohatera
Z czasem do grona “dawców energii” dołączyły także HTC Desire 22, OnePlus 9, Sony Xperia 1 IV, a nawet TCL 20L i kilka innych urządzeń. Jeżeli jednak miałbym wymienić z pamięci chociaż część z nich, bez zerkania do sieci, to jedynie ten pierwszy, Mate 20 Pro, pojawia się w mojej pamięci. O reszcie urządzeń słyszy się mało. Renesans "oddawanie energii" przeżyło jednak w momencie pojawienia się na rynku smartwatchy, które można ładować indukcyjnie bez korzystania ze specjalnych złącz. Wtedy taki zegarek można naładować, kładąc go na plecach smartfonu.
5/5
Samsung
Czy więc ładowanie zwrotne jest w ogóle potrzebne? Praktyka pokazuje, że jesteśmy w stanie przeżyć bez niego, a dziś jedynie doładowywanie bezprzewodowych słuchawek zdaje się być racjonalnym scenariuszem. Czy pożądanym? Raczej nie, skoro musimy odłożyć nasz telefon na płaską powierzchnię na cały czas ładowania, a tego przecież nie chcemy nigdy robić.