Czym żywi się rak? Dietetyk wskazuje trzy grupy produktów. "Niebezpieczne combo"

23 godziny temu 10

Monika Mikołajska/ Medonet: Pani Doktor, zapytam wprost: jakie jedzenie sprzyja rakowi? Jak bardzo to, co jemy, może uaktywnić procesy nowotworowe, czy mówiąc obrazowo "pobudzić raka do życia"?

Dr n.med. i n. o zdr. Iwona Sajór: Rzeczywiście, dieta ma bardzo istotne znaczenie, jeśli chodzi o ryzyko rozwoju raka. I są na to dowody. Już wiele lat temu Światowy Instytut Badań nad Rakiem (World Cancer Research Fund) oszacował ryzyko zachorowania na nowotwory, jakie niesie za sobą sposób, w jaki żyjemy, czyli to, na co mamy 100 proc. wpływ. Do jednego worka wrzucono niezdrową dietę (tj. taką, w której jest mało warzyw i owoców, dużo wysokoprzetworzonej żywności), brak ruchu, idące w ślad z nimi nadwagę i otyłość, a także spożywanie alkoholu i palenie tytoniu. Okazało się, że gdyby poprawić kwestie związane z tymi aspektami, można by zapobiec około 1/3 zachorowań na nowotwory.

To dużo?

W moim odczuciu tak. Podam dość ekstremalny przykład: czy zaryzykowalibyśmy, że zagramy np. w ruletkę, gdzie "szanse" na obcięcie ręki wynoszą 30 proc., czyli raz na trzy? Zapewne nie. A tutaj ryzykujemy dużo więcej, bo nawet nasze życie. Problem tkwi chyba w tym, że o groźbie utraty ręki myślimy tu i teraz, w przypadku nowotworów to kwestia kumulacji czynników ryzyka, a więc odroczenia w czasie, co w naszym przekonaniu rozmywa realne niebezpieczeństwo — na co dzień po prostu o tym nie myślimy.

Wspomniane wyżej szacunki Światowego Instytutu Badań nad Rakiem dotyczą ogólnego ryzyka zachorowania na raka, ale jeśli wejdziemy w to głębiej, okazuje się, że istnieją nowotwory, w których nasz styl życia (dieta, masa ciała, aktywność ruchowa, alkohol, tytoń) odgrywa zasadniczą rolę. Tak jest chociażby z rakiem przełyku, jamy ustnej, gardła, krtani — jeśli będziemy regularnie eksponowani na te czynniki ryzyka, prawdopodobieństwo zachorowania zwiększa się tu do 60-70 proc. Nie można nie wspomnieć o raku jelita grubego i raku żołądka, w przypadku których ryzyko jest rzędu 50 proc. Wysoko plasują się również nowotwory piersi i macicy.

Przeczytaj również: Od czego dostaje się raka trzustki? Profesor: w pewnym sensie to choroba z dobrobytu

Nie mogę nie zapytać o żywność przetworzoną, którą w dzisiejszych czasach tak często spożywamy i którą tak lubimy. Mam tu na myśli te wszystkie hamburgery, pizze, słodkie napoje, białe pieczywo, batoniki, czekoladki itp. Czy rzeczywiście takie jedzenie może pobudzić raka?

Żywność przetworzona faktycznie może być wstępem do rozwoju nowotworów. Jej związek z ryzykiem zachorowania możemy rozpatrywać na kilku poziomach. Pierwszy dotyczy tzw. cukrów prostych, czyli takich, które organizm bardzo szybko przyswaja. W grupie żywności, która zawiera ich mnóstwo, znajdują się wszelkiego rodzaju słodycze, począwszy od wyrobów czekoladowych, poprzez ciasteczka, desery, lody, wyroby cukiernicze, jak pączki, ciastka francuskie itp. Wspomniałabym jeszcze o produktach z białej mąki: makarony, pizze, bułki do zapiekanek, hot dogów czy hamburgerów. Co mają wspólnego z ryzykiem rozwoju nowotworu?

Takie zaburzenie gospodarki cukrowej sprzyja stanom zapalnym i w końcu wielu nowotworom. Często w parze z tym idzie otyłość, która jeszcze bardziej podbija to ryzyko (nadmiar tkanki tłuszczowej również wiąże się z przewlekłym stanem zapalnym — niskiego stopnia, którego nie wykryjemy przy pomocy badań).

Redakcja poleca: Od czego najbardziej skacze cholesterol? Znany kardiolog wskazuje dwie grupy produktów. "Krytycznie ważne"

Tym, co może uruchomić raka, jest więc przewlekły stan zapalny w naszym organizmie, któremu sprzyja przetworzone jedzenie. Nie jest tajemnicą, że jest on związany z generowaniem mutacji komórek, które zaburzają ich podziały i które mogą zapoczątkować nowotwór.

Tak. W przypadku większości nowotworów od momentu uszkodzenia tej pierwszej komórki (która niezauważona przez nasz system odpornościowy zaczyna się dzielić) do rozwinięcia się guza mija wiele czasu, bywa, że nawet kilkanaście lat. Mamy więc czas działać. Kwestia tylko tego, jak ten czas wykorzystamy. Czy będziemy podpalaczem, czy jednak strażakiem.

Przeczytaj również: Od czego powstaje rak? Tak najczęściej się zaczyna

Wróćmy jeszcze do żywności przetworzonej, bo ona ma w sobie nie tylko mnóstwo cukrów prostych, ale też soli i jej zamienników, choćby glutaminianu sodu. Nowotwór lubi też sól?

Nadmiar soli działa drażniąco na błonę śluzową naszego przewodu pokarmowego, począwszy od jamy ustnej, poprzez przełyk, żołądek, nawet jelita. Taka uszkodzona błona śluzowa jest osłabiona i przestaje pełnić funkcję ochronną. Skutek jest taki, że wszystkie toksyczne czynniki, choćby dym tytoniowy, i to nawet jeśli tylko przebywamy w środowisku palaczy, alkohol czy niekorzystnie działające substancje z żywności — one wszystkie szybciej przenikają do krwioobiegu. I wszystko coraz bardziej się nakręca.

Chciałam jeszcze zwrócić uwagę, że w dzisiejszych czasach kombinacja cukru i soli występuje w bardzo wielu produktach, nawet tych, w których się tego nie spodziewamy, np. w wędlinach czy różnego rodzaju pastach — jajecznych, rybnych.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Ale to nie koniec, bo do cukru i soli, trzeba jeszcze dołożyć tłuszcze nasycone, obecne choćby w wielu batonikach.

Wtedy już w ogóle robi nam się niebezpieczne combo. Pamiętajmy, że choć nasz organizm potrzebuje też tłuszczów nasyconych, to tak naprawdę nie cierpi na ich niedobór. Dostarczamy ich z pożywieniem w dużej ilości (są choćby w nabiale, maśle, jajach, smalcu, olejach palmowym i kokosowym, podrobach, rybach czy w mięsie). Problem w tym, że nadmiar tłuszczów nasyconych w diecie to kolejny czynnik, który powoduje stan zapalny.

MedonetPRO OnetPremium

MedonetPRO OnetPremiumMedonet

Jednym słowem — przetworzone jedzenie pełne cukru, soli i tłuszczów nasyconych prowadzi do rozregulowania gospodarki węglowodanowej, tłuszczowej, procesów zapalnych, nadwagi, otyłości i w konsekwencji zwiększonego ryzyka zachorowania na nowotwory.

Tak. Czynniki te mogą inicjować uszkodzenia zdrowych komórek i proces nowotworzenia. A w przypadku, kiedy nie wiemy, że w naszym ciele powstały komórki nowotworowe, które zaczynają się rozwijać, a nasza dieta obfituje w cukry proste, sól, tłuszcze nasycone — to sytuacja taka zdecydowanie ułatwia nowotworowi sprawę.

Nie mogę nie zapytać o czerwone mięso (to m.in. wołowina, cielęcina, wieprzowina). Niekiedy media piszą wręcz o jego rakotwórczym działaniu. Jak to naprawdę z tym mięsem jest? Pobudza raka?

Pamiętajmy, że czerwone mięso jest bogatym źródłem białka i żelaza. Więc to nie jest tak, że zupełnie musimy z niego zrezygnować. Trzeba być jednak ostrożnym, jeśli chodzi o ilość i sposób przygotowania. Jeśli ktoś spożywa czerwone mięso, to zaleca się, żeby w tygodniu nie zjadał więcej niż 350 do 500 gramów po przygotowaniu (przed obróbką będzie to trochę więcej, ok. 500-700 gramów).

Skąd te ograniczenia?

Wieloletnie obserwacje pokazały, że codzienne spożywanie 100 gramów, czerwonego mięsa, zwiększa ryzyko raka jelita grubego o 17 proc. Mówimy tu o czerwonym mięsie, w przypadku którego liczy się również przygotowanie (dotyczy to również białego mięsa), a niestety najczęściej to mięso smażymy, obsmażamy albo grillujemy i cieszymy się, że na powierzchni powstaje rumiana "skórka". Tymczasem w tej smakowitej warstwie powstają substancje o potencjale silnie rakotwórczym (heterocykliczne aminy i wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne). To jednak nie koniec. Obróbka czerwonego mięsa w wysokich temperaturach (powyżej 100 stopni Celsjusza) skutkuje przemianami żelaza, które się w nim znajduje — efekt tych przemian również może mieć potencjał rakotwórczy.

Na koniec zróbmy małe podsumowanie. Gdyby miała pani wymienić produkty, które najbardziej sprzyjają nowotworom — co by to było?

Z tego wielkiego worka żywności przetworzonej wymieniłabym zwłaszcza: słodycze, słone przekąski, potrawy typu fast food, czyli wszelkiego rodzaju hamburgery, pizze, kebaby, zapiekanki, hot dogi, słodzone, kolorowe napoje. To również wędliny, im bardziej przetworzone, tym gorzej (szczególnie drobno zmielone, w których nie widać całego kawałka mięsa, za to zawierają długą listę dodatków).

Druga grupa produktów może zaskoczyć, a jest ona związana z pleśniami. Oczywiście intencjonalnie nigdy nie jemy spleśniałej żywności, na myśli mam jednak coś innego. Chodzi o orzechy, pestki, ale też ziarna zbóż albo strączków. One wszystkie są bardzo wrażliwe na niewłaściwe przechowywanie — kiedy mają choć trochę wilgoci i ciepła, rozwijają się tam pleśnie. Toksyny, przez nie produkowane nie są przez nas ani widoczne, ani wyczuwalne, za to uszkadzają wątrobę, co może skończyć się nowotworem. Jeśli więc chcemy kupować orzechy i pestki, to najbezpieczniej wybierać te w opakowaniach i to niezbyt dużych, a w domu przechowywać je, z daleka od źródła ciepła i wilgoci.

W kontekście ryzyka nowotworu muszę wspomnieć też o trzeciej grupie produktów — alkoholu. Z punktu widzenia profilaktyki nowotworowej nie ma bezpiecznej dawki ani rodzaju alkoholu. W naszym kraju trzeba to wciąż przypominać.

Przeczytaj źródło