Do szpitala w Hiroszimie napływały tłumy. Dr Sasaki zobaczył straszliwe oparzenia

1 tydzień temu 15

Nie było słychać odgłosów samolotów. Ranek był czysty, miejsce chłodne i przyjemne. Wtedy po niebie rozlał się straszliwy błysk – publikujemy fragment przełomowego reportażu, który ukazał się we wrześniu 1946 r. w tygodniku "New Yorker".

Kiedy dokładnie piętnaście minut po ósmej czasu japońskiego szóstego sierpnia 1945 r. bomba atomowa rozbłysła nad Hiroszimą, panna Toshiko Sasaki, która pracowała w dziale kadr Wschodnioazjatyckiej Fabryki Blach, siedziała za biurkiem i właśnie odwróciła głowę, żeby coś powiedzieć do koleżanki zajmującej miejsce obok.

W tym samym momencie doktor Masakazu Fujii siadał ze skrzyżowanymi nogami na werandzie swego prywatnego szpitala, górującego nad jedną z siedmiu rzek, których delty dzielą Hiroszimę, i zamierzał oddać się lekturze wydawanej w Osace gazety "Asahi". Pani Hatsuyo Nakamura, wdowa po krawcu, stała przy kuchennym oknie, patrząc, jak sąsiad rozbiera dom blokujący dojazd straży pożarnej.

Przeczytaj źródło