Pierwszym z takich ciał był słynny Oumuamua. Jego charakterystyczny kształt oraz fakt, że poruszał się tak, jakby nie podlegał przyciąganiu ze strony Słońca, zapewniły mu gigantyczny rozgłos. Nie brakowało teorii sugerujących, jakoby chodziło o sondę wystrzeloną przez obcych, która zinfiltrowała Układ Słoneczny, by później opuścić jego granice.
Czytaj też: Nowy teleskop ujawnił nigdy przedtem niewidziane zjawiska na Słońcu
Oczywiście takie scenariusze – choć nie mogą zostać całkowicie odrzucone – wydają się mało prawdopodobne. Z definicji takie ciała pochodzą natomiast spoza naszego układu, by później trafić do niego w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach i nierzadko równie tajemniczo go porzucić.
Oficjalne potwierdzenie w tej sprawie nastąpiło w środę, kiedy to naukowcy ogłosili dokonaną detekcję. Odnotowali jednocześnie, że biorąc pod uwagę zaobserwowane rozmycie, można zasugerować wysoki udział lodu w składzie tajemniczego obiektu. Niemal na pewno jest to ciało o charakterze lodowym, a nie skalistym.
Trzeci znany nauce obiekt międzygwiezdny, który znalazł się w Układzie Słonecznym, wydaje się największym z dotychczasowych. Zyskał nazwę 3l/ATLAS
3I/ATLAS był początkowo znany jako A11PL3Z, lecz jego nazwa zmieniła się po tym, jak astronomowie potwierdzili międzygwiezdne pochodzenie tego obiektu. A na czym polegają optymistyczne wieści? Chodzi o praktycznie zerowe zagrożenie dla Ziemi. Bo choć mówimy o kosmicznym gościu, który pokona sporą część Układu Słonecznego, to prawdopodobnie najbliżej naszej planety znajdzie się, gdy dotrze do orbity Marsa.
Doniesienia poświęcone 3I/ATLAS to w dużej mierze przypuszczenia oparte na niekompletnych danych, dlatego warto podchodzić do nich z pewnym dystansem. Według badaczy śledzących ten obiekt przemieszcza się on z prędkością ponad 60 kilometrów na sekundę, co – wraz z widoczną trajektorią – wskazuje brak grawitacyjnych związków ze Słońcem, widocznym w przypadku komet czy asteroid.
Czytaj też: Kosmiczna skała zawiera składnik, którego nie powinna. Astronomowie mają teraz sporo pracy
Astronomowie dodają, iż prawdopodobna geneza takich obiektów międzygwiezdnych sięga innych układów gwiezdnych. Średnica 3I/ATLAS wynosi od 10 do 20 kilometrów, więc jeśli takie rozmiary się potwierdzą, to będziemy mówili o największym takim ciele, jakie kiedykolwiek zaobserwowano w Układzie Słonecznym. Wraz z jego zbliżaniem do Słońca, tajemniczy obiekt powinien zyskiwać na jasności, a możliwość jego obserwacji powinna występować do końca roku.
Względem dwóch wcześniejszych obiektów międzygwiezdnych, dostrzeżonych w 2017 i 2019 roku, ten najnowszy wydaje się poruszać zdecydowanie szybciej. Obecnie znajduje się od nas w podobnej odległości, jak Jowisz. Co ciekawe, jest bardzo prawdopodobne, że podobnych obiektów jest zdecydowanie więcej, ale ludzkość nie dysponuje odpowiednimi narzędziami, by je wykrywać. W rzeczywistości ich liczba w całym Układzie Słonecznym mogłaby opiewać na nawet 10 000.