Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Czytam w dzisiejszej Ewangelii słowa Jezusa:
„A jeśliby was gdzieś nie chciano przyjąć i nie dano posłuchu słowom waszym, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu”.
Chyba ważne pouczenie. Bo znosi z nas ten obowiązek bycia w głoszeniu Ewangelii sprawnymi marketingowcami, którzy Jezusowe orędzie odpowiednio zareklamują, opakują i sprzedadzą. A jak nie udało się sprzedać, to znaczy, że kiepski marketingowiec.
Tymczasem to nie tak. Ludzie mogą odrzucać Ewangelię z wielu powodów. I to przede wszystkim oni, nie głosiciele, odpowiadają za to, jak się do orędzia Ewangelii ustosunkują.
Umiejętnie czy nieumiejętnie, ziarno głoszone Ewangelii ma szanse w sercu człowieka wykiełkować, kiedy Bóg da wzrost, a człowiek pozwoli jej wzrastać. Od siejącego... Cóż, zależy chyba nie aż tak wiele.