Jak wyglądają współczesne związki. "Tropimy jednorożca"

3 dni temu 14

Zadziwiające jest to, że po kolejnych uczuciowych porażkach i kolejnych nieudanych próbach odnalezienia miłości ludzie wciąż powtarzają nieskuteczne scenariusze. Dalej tropią jednorożca miłości. Robią tak, bo nie wytyczono innej drogi do intymnego spełnienia i stworzenia trwałej pary. Na naszej kulturowej mapie widnieje tylko jedna taka droga – i jest to droga miłości romantycznej. A gdy miłość nie nadchodzi, uważamy, że zabrakło wartych jej "obiektów": zdaniem kobiet zepsuli się mężczyźni, zdaniem mężczyzn – kobiety. Coraz mniej w tych okolicznościach stałych związków, coraz mniej małżeństw i coraz mniej dzieci.

  • Publikujemy fragment książki prof. Tomasza Szlendaka "Miłość nie istnieje" wydawnictwa Znak Literanova
  • W XXI w. trudno znaleźć nam kogoś do pary. Choć robimy wszystko, co sugerują książki o samorozwoju, aplikacje randkowe i instagramowi coache, nasze związki są nietrwałe i mało satysfakcjonujące
  • Tomasz Szlendak, profesor socjologii i autor licznych publikacji, w swojej najnowszej książce opisuje rozpad mitu romantycznej miłości, który przez wieki kształtował zachodnie społeczeństwa
  • Sięga zarówno do badań naukowych, jak i tekstów kultury popularnej, by postawić pytania o to, jak późny kapitalizm, rozwój technologii i pogłębiające się podziały społeczne wpłynęły na nas i nasze związki
"Miłość nie istnieje"

"Miłość nie istnieje" Foto: Znak Literanova

W maszynerii miłości coś się rozstroiło. Miłość już nie działa. Kiedy ludzie zaczynają kogoś szukać, mają za dużo możliwości. A kiedy wreszcie pragną wybrać – żadna z opcji nie wydaje się wystarczająco atrakcyjna. Choć staramy się robić wszystko, co sugerują internetowe horoskopy, książki o samorozwoju, aplikacje randkowe, instagramowi coachowie, youtube’owi wszystkowiedzący i facebookowi magicy od budowania wizerunku – miłość uparcie nie nadchodzi. A może odeszła na zawsze? Nie jako poryw serca, do którego nadal jesteśmy zdolni, ale jako społeczny mechanizm, którego zadaniem było wiązanie nas w pary.

Miłość romantyczna, niegdyś stymulator trwałych związków, nie jest dziś w stanie podołać swemu zadaniu. Pożądanie nie wiedzie już do miłości, a miłość – do łączenia się w pary. Związki wymykają się nam spod kontroli i topnieją, nim się na dobre zestalą. W sferze intymności świat, jaki znamy, się kończy. Nie chodzi jednak o to, że bez miłości w tym złym, rozpadającym się świecie nie ma dla nas ratunku. Nie chodzi również o to, że miłość w nim znika, a zostaje nienawiść. Nie ma to także nic wspólnego z coraz częstszymi przepowiedniami o nadchodzącej apokalipsie, która ma być nieuniknioną konsekwencją rozkładu wszystkiego, co było w ludziach szlachetne i dobre.

W tej książce chciałbym przyjrzeć się miłości raczej jako sprytnej "maszynie" obmyślonej do wykonania ważkiego dla każdej społeczności, acz w gruncie rzeczy technicznego zadania – wiązania nas w trwałe związki, których celami są udzielanie sobie nawzajem wsparcia i opieka nad dziećmi. A im mniej miłości, tym bardziej rośnie dojmująca tęsknota za nią. Im mocniej daje się odczuć jej brak, tym cenniejszą staje się wartością. Upodabnia się do jednorożca. Zwierzę cudo, tyleż pożądane, co nieistniejące. Odnaleźć je można wyłącznie na płótnach, na których wprawne ręce odmalowały arkadyjski ogród. I choć zastawiamy na to zwierzę coraz wymyślniejsze pułapki, nie możemy go pochwycić. Coraz trudniej o dobre przynęty dla niego. Nie zwabimy go kursami wzmacniania poczucia własnej wartości czy randkowymi aplikacjami dostarczanymi przez korporacje – ani zamieszczanymi w nich coraz seksowniejszymi zdjęciami i chwytliwszymi opisami w profilu.

Zadziwiające jednak, że po kolejnych uczuciowych porażkach i kolejnych nieudanych próbach odnalezienia miłości ludzie wciąż powtarzają nieskuteczne scenariusze. Dalej tropią jednorożca miłości, mimo coraz bardziej dojmującego przeczucia, że zwierzę to istnieje jedynie w legendach. Robią tak, bo nie wytyczono innej, utwardzonej i szerokiej drogi do intymnego spełnienia i stworzenia trwałej pary. Na naszej kulturowej mapie widnieje tylko jedna taka droga – i jest to droga miłości romantycznej. Znamy ją, bo w kinie po stokroć widzieliśmy, dokąd wiedzie, i bezrefleksyjnie chcemy nią podążać, przekonani, że tak właśnie trzeba. A kiedy donikąd nie udaje się dojść, zrazu sądzimy, że przyczyna leży w nas samych. Bo nie jesteśmy miłości warci, bo za słabo się staramy, bo nie wykazaliśmy się w pokonywaniu tej drogi wystarczającą wytrwałością. Później, kiedy nie odnalazłszy miłości, wpadamy we wściekłość i rozpacz, zaczynamy obwiniać innych.

Sądzimy, że miłość nie nadchodzi, bo zabrakło wartych jej "obiektów": zdaniem kobiet zepsuli się mężczyźni, zdaniem mężczyzn – kobiety. Nie ulega wątpliwości, że między światem kobiet a światem mężczyzn współcześnie pojawia się ideowy dystans – poszerza się przepaść motywacji, potrzeb i stylów życia. Nastąpił ekonomiczny, społeczny i kulturowy awans kobiet. Są coraz lepiej wykształcone, realizują ambicje zawodowe, a kiedy osiągną sukces, nie mogą znaleźć równych sobie partnerów. Wraz ze wzrostem spowodowanych tym frustracji rośnie liczba singielek. Mężczyźni z kolei czują się niewidoczni i odstawieni przez kobiety na boczny tor. Coraz mniej w tych okolicznościach stałych związków, coraz mniej małżeństw i coraz mniej dzieci.

Żeby ludzie chcieli tworzyć stałe pary i decydowali się na potomstwo, konieczne są też poczucie bezpieczeństwa i pewność, że przyszłość jest przewidywalna. Dziś zdecydowanie tego poczucia stabilności nie wzmacniają postępujące zmiany klimatu i dwa ostatnie traumatyczne doświadczenia związane z niepewnością: pandemia i wojna w Europie. Jak widać, pobudek, by odejść, miłość miała pod dostatkiem. Od razu zaznaczę, że choć jest to książka o końcu miłości, to nie traktuje o jej końcu z perspektywy jednostki. Nie dotyczy tego, jak kończy się czyjaś konkretna miłość. Postawiłem sobie zgoła inne zadanie: nakreślenie społecznego krajobrazu, który wyłania się z rzeczywistości, w której pożądanie rzadko prowadzi do związków, a związki – do miłości. Oczywiście, nie sposób opisać, jak z intymnością i miłością radzą sobie wszyscy ludzie, niezależnie od piętra hierarchii społecznej, z którego pochodzą. Dlatego skupiam się tu przede wszystkim na dokumentacji perypetii miłości romantycznej, z jakimi mamy do czynienia w kulturze Zachodu wśród członków klasy średniej w dwóch pierwszych dziesięcioleciach XXI wieku.

Ponadto warto uprzedzić, że jest to zasadniczo książka o parach heteroseksualnych. Związki nieheteroseksualne mają swoich kronikarzy przemian, które z oczywistych przyczyn biegną innym torem niż losy miłości heteroseksualnej. Aby jak najlepiej zrozumieć procesy, które doprowadziły do obecnego stanu rzeczy, musimy przyjrzeć się temu, jak wykuwał się mit miłości romantycznej, jakie okoliczności go kształtowały i jak uległy one najróżniejszym przekształceniom. Zastanowimy się, co na nowo zdefiniuje związki między kobietami a mężczyznami. Zajrzymy zarówno do feministycznej publicystyki, jak i badań z nurtu psychologii ewolucyjnej, i spróbujemy zlokalizować nowe, mniej wydeptane ścieżki, jakimi podążać mogą ci, którzy poszukują satysfakcjonujących sposobów na bycie z drugim człowiekiem, a dla których model oparty na miłości romantycznej okazał się rozczarowaniem. Stabilne więzi pozostaną przecież ważne, a w niestabilnych czasach, pełnych niepokoju, chaosu i nowych zagrożeń mogą się okazać szczególnie cenne.

Gdzie ulokujemy erotykę, przyjaźń, opiekę i wsparcie? Czy obmyślimy w tym celu nowe algorytmy doboru, które zastąpią miłość? Czy pojawią się nowe zawody związane z łączeniem ludzi w pary? Albo przeciwnie – zdamy się na przypadek i wylądujemy w parze z kimś celowo niedobranym? Może w ogóle przestaniemy tworzyć pary? Może wymażemy je ze społecznego krajobrazu i ustanowimy nowe, nieznane dotąd formy bycia razem bazujące na współczesnych, nieśmiałych próbach tworzenia związków niemonogamicznych?

Od razu zaznaczę, że książka ta nie jest poradnikiem. Nie jest też lekiem dla steranej poszukiwaniem miłości duszy. Nie odpowiada na pytanie, co robić, by stworzyć szczęśliwy związek. Nie przynosi gotowych rozwiązań. Jest za to próbą zrozumienia, co dzieje się współcześnie w związkach kobiet i mężczyzn i jakie są tego przyczyny. Mówi o tym, dlaczego kobiety i mężczyźni powinni przestać okładać się kijem oskarżeń, szukać w sobie nawzajem przyczyny udręk, i co najwyżej sugeruje, żeby obie strony troszkę sobie odpuściły. A do tego jest próbą nakreślenia możliwych alternatywnych scenariuszy. Próbą odczytania, co może zastąpić jednorożca miłości.

Przeczytaj źródło