Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Uciekinierka z Korei Północnej złożyła pozew cywilny i karny przeciwko przywódcy kraju Kim Dzong Unowi. Powodem są nadużycia, których kobieta doświadczyła gdy była przetrzymywana w kraju. - To pierwszy taki przypadek w historii - komentują południowokoreańscy działacze praw człowieka.
Choi Min-kyung uciekła z Korei Północnej do Chin w 1997 roku, ale została przymusowo sprowadzona z powrotem do kraju w 2008 roku. Powiedziała, że po powrocie była m.in. wykorzystywana, zmuszana do pracy, mimo głodu i złego stanu zdrowia. Kobieta obecnie zmaga się z poważną traumą. Kobieta ponownie uciekła z Korei Północnej w 2012 roku.
ZOBACZ: Walą drzwiami i oknami. 30 tys. Rosjan co miesiąc i 30 tys. Koreańczyków
Jej sprawą zainteresowało się Centrum Baz Danych ds. Praw Człowieka w Korei Północnej (NKDB). Centrum planuje również skierować sprawę kobiety do Organizacji Narodów Zjednoczonych i Międzynarodowego Trybunału Karnego - donosi południowokoreański portal BBC.
Korea Północna. Pozew przeciwko Kim Dzong Unowi. "Pierwszy przypadek w historii"
Pozew dotyczy nie tylko Kim Dzong Una, ale również czterech innych urzędników.
"Gorąco pragnę, aby ten mały krok stał się kamieniem węgielnym dla przywrócenia wolności i godności ludzkiej, tak aby więcej niewinnych Koreańczyków z Północy nie cierpiało z powodu brutalnego reżimu" - powiedziała w Choi cytowana w oświadczeniu NKDB.
Hanna Song, dyrektor wykonawczy NKDB, powiedziała w rozmowie z BBC Korean, że pozwy są poważne, ponieważ dotyczą zarzutów karnych "równolegle" do spraw cywilnych. Działaczka na rzecz praw człowieka dodała, że wcześniejsze sprawy sądowe przeciwko Korei Północnej były "ograniczone do sporów cywilnych".
ZOBACZ: Kim Dzong Un chwali się wielką inwestycją. "Ośrodek światowej klasy"
Południowokoreańskie sądy w przeszłości orzekały przeciwko Korei Północnej w sprawie podobnych roszczeń Koreańczyków z Południa w trybie cywilnym, ale takie werdykty są w dużej mierze symboliczne i ignorowane przez Pjongjang. Korea Północna nie odpowiedziała bowiem na żaden z pozwów i wyroków.
Dla ofiary północnokoreańskiego reżimu nie ma to jednak znaczenia. Organizacja reprezentująca poszkodowaną kobietę stwierdziła, że jej celem jest ujawnienie prawdy o ofiarach północnokoreańskiego reżimu.
"Przez lata pracy nad odpowiedzialnością zrozumieliśmy, że to, czego naprawdę szukają ofiary, to nie tylko rekompensata finansowa - to uznanie" - wyjaśniła Song.
