Po czwartkowym wecie prezydenta Karola Nawrockiego minister energii nie wyklucza nowego projektu dot. mrożenia cen prądu. - Zobaczymy, jest kilka możliwości, rząd będzie na ten temat rozmawiał - mówi nam Miłosz Motyka. Polityk nie widzi za to możliwości poparcia prezydenckiej propozycji ws. cen energii elektrycznej.

Karol Nawrocki zawetował w czwartek nowelizację tzw. ustawy wiatrakowej, która z jednej strony liberalizowała zasady przepisy dotyczące budowy nowych farm wiatrowych na lądzie, z drugiej przewidywała zamrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych do końca 2025 roku. Prezydent, który sceptycyzm wobec wiatraków prezentował jeszcze w czasie kampanii wyborczej, skierował jednocześnie do Sejmu własny projekt ustawy dotyczący cen prądu, tożsamy z tym, co wcześniej proponowała Rada Ministrów. Gospodarstwa domowe miałyby mieć prawo do korzystania z cen energii elektrycznej na poziomie 500 zł za MWh netto do 31 grudnia 2025 r. (obecnie zamrożone ceny obowiązują do 30 września).
Inicjatywy prezydenckie? Albo do zamrażarki, albo do kosza
Prezydenckie weto wywołało falę oburzenia w rządzie. "Zła wola albo koszmarna niekompetencja prezydenta Nawrockiego. Niewykluczone, że jedno i drugie. Jego weto oznacza droższy prąd dla wszystkich Polaków - dziś i w przyszłości" - napisał na X premier Donald Tusk. Podobne krytyczne słowa popłynęły w czwartek z ust m.in. wicepremierów Władysława Kosiniaka-Kamysza i Krzysztofa Gawkowskiego oraz ministra energii Miłosza Motyki. - Prezydent wybrał polityczne gierki - ocenił szef ME na czwartkowej konferencji prasowej.
W rozmowie z Gazeta.pl nie wykluczył, że zawetowane przepisy dotyczące cen prądu zostaną ponownie złożone w Sejmie. - Zobaczymy, ta decyzja jeszcze przed nami - powiedział Motyka. Dodał przy tym, iż nie zamierza poprzeć projektu prezydenckiego. - Ja potrzebuję prezydenta do tego, by podpisywał ustawy, a nie pisał je za mnie - podkreślił minister.
Zwolenników "twardego kursu" wobec nowej głowy państwa nie brakuje w całej Koalicji 15 października. - Prezydent może sobie składać propozycje ustaw, a my je będziemy albo odrzucać, albo trzymać w zamrażarce. Przecież to nie jest ustrój prezydencki, mamy własne projekty - podkreśla polityk Koalicji Obywatelskiej. Zapewnia przy tym o determinacji, by rozwijać energetykę wiatrową. - Będziemy uchwalać kolejne regulacje w tej sprawie – zapowiada nasz rozmówca.
Nowy projekt ustawy, który miałby zawierać te same przepisy, którym sprzeciwił się w czwartek prezydent (nowela zmniejszała z obecnych 700 m do 500 m minimalną dopuszczalną odległość nowych turbin wiatrowych od budynków mieszkalnych), ma wkrótce trafić do Sejmu. - Rząd się nie podda. Ministerstwo Klimatu i Środowiska dalej będzie pracować nad ustawą o rozwoju turbin wiatrowych na lądzie, o rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie, szukając tu konsensusu - zapowiedziała z kolei w czwartek na konferencji prasowej ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Oprócz projektu dotyczącego mrożenia cen energii, w Sejmie są jeszcze trzy inne prezydenckie inicjatywy, dotyczące zmian w planie budowy CPK, obniżki podatków (zerowy PIT dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci oraz podwyższenie drugiego progu podatkowego do 140 tys. zł) oraz projekt, którego celem jest m.in. wydłużenie do 2036 r. wstrzymania sprzedaży nieruchomości wchodzących w skład Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa.
Potrzebny kompromis ws. neosędziów
W Koalicji 15 października są jednak i tacy politycy, którzy zwracają uwagę na konieczność porozumienia z prezydentem Nawrockim choćby w sprawie zmian w sądownictwie, zwłaszcza jeśli chodzi o sytuację tzw. neosędziów. - To dotyczy już ponad 3 tysięcy sędziów, którzy mają wadliwy status. Większość z nich nie ma nic wspólnego z polityką, po prostu awansowała, poruszając się w systemie, który mamy. To nie ich wina, że paru polityków na górze zrobiło kompletny bałagan w sądownictwie - mówi nam jeden z posłów KO.
Nie kryje przy tym, iż liczy na to, że rządowi uda się wypracować jakiś, choćby drobny kompromis w tej sprawie z Pałacem Prezydenckim.