Kupili dom, ale nie udowodnili skąd mieli pieniądze. Zapłacą 75% podatku

4 dni temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Dominika Florek2025-07-23 06:00redaktor Bankier.pl

publikacja
2025-07-23 06:00

Stare pierścionki, gotówka z lat 60., waluta z czasów NRD – wszystko to miało tłumaczyć, skąd wzięły się pieniądze na zakup nieruchomości. Ale dla fiskusa liczą się tylko dokumenty, a tych zabrakło. Sąd potwierdził: brak dowodów oznacza przychód z nieujawnionego źródła, a ten podlega 75-proc. podatkowi. Nawet kilkudziesięcioletnie oszczędności nie są żadnym usprawiedliwieniem, jeśli nie da się ich udokumentować.

Kupili dom, ale nie udowodnili skąd mieli pieniądze. Zapłacą 75% podatku
Kupili dom, ale nie udowodnili skąd mieli pieniądze. Zapłacą 75% podatku
fot. retrorocket / / Shutterstock

Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził stanowisko organów skarbowych. Jeśli podatnik nie potrafi udowodnić, skąd miał pieniądze na zakup nieruchomości, fiskus ma prawo naliczyć 75-proc. podatek od tzw. przychodów z nieujawnionych źródeł. Dotyczy to nawet sytuacji, gdy podatnik twierdzi, że środki pochodziły sprzed dekad - bez dowodów liczy się tylko to, co można udokumentować. 

Pieniądze bez pokrycia

Sprawa, którą zajął się Naczelny Sąd Administracyjny, dotyczyła małżonków, którzy w 2016 roku nabyli nieruchomości za ponad 320 tys. zł. W toku postępowania wyjaśniającego nie potrafili jednak wykazać legalnego źródła części środków przeznaczonych na zakup. O sprawie po raz pierwszy napisał Dziennik Gazeta Prawna.

ReklamaSąsiad chwali się nową kosiarką? Ty powalcz o nowego Hyundaia. Wakacyjny wyścig zbrojeń czas zacząć!

Podatnicy tłumaczyli, że oszczędności pochodziły m.in. z:

  • pamiątek po zmarłym w 1977 r. pierwszym mężu kobiety – czterech złotych pierścionków oraz waluty z czasów NRD (ruble, marki),
  • pracy kobiety w gospodarstwie rolnym rodziców w latach 60. XX wieku,
  • oszczędności przechowywanych w gotówce ze względu na brak zaufania do banków.

Organy podatkowe uznały jednak te wyjaśnienia za niewiarygodne. Małżonkowie nie przedstawili żadnych dowodów potwierdzających sprzedaż pamiątek czy legalny obrót gotówką. Brakowało też jakichkolwiek dokumentów potwierdzających zatrudnienie i wynagrodzenie z pracy w gospodarstwie sprzed kilkudziesięciu lat. 

Fiskus ustalił niższe oszczędności

Urząd skarbowy ocenił, że para mogła posiadać legalnie zgromadzone oszczędności w wysokości ok. 243 tys. zł, natomiast w roku zakupu wydali łącznie o ponad 46 tys. zł więcej. To wystarczyło, by zakwalifikować nadwyżkę jako przychód z nieujawnionych źródeł, podlegający opodatkowaniu według stawki 75 proc. zgodnie z art. 25e ustawy o PIT.

Pierwotnie urząd naliczył każdemu z małżonków podatek w wysokości ponad 17 tys. zł. Po korekcie wydatków przez dyrektora izby administracji skarbowej kwota została obniżona. Ostateczne zobowiązanie wyniosło ponad 10 tys. zł na osobę.

Sąd: brak dowodów nie może być usprawiedliwieniem

Małżonkowie odwołali się od decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi, ale ten oddalił ich skargi (sygn. I SA/Łd 168/22 oraz I SA/Łd 169/22). WSA podkreślił, że ciężar dowodu w takich sprawach spoczywa na podatniku. Choć sąd nie wykluczył, że źródła oszczędności mogą pochodzić sprzed wielu lat, to zaznaczył, że nie można ich wykazać „gołosłownym twierdzeniem”.

Nie da się pogodzić przechowywania oszczędności z lat 60. ubiegłego wieku z zasadami racjonalizmu, logiki i zdrowego rozsądku – uzasadnił sąd, przypominając także o utracie siły nabywczej pieniądza z upływem czasu.

Również Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. II FSK 1315/22 i II FSK 1316/22) nie miał wątpliwości co do decyzji fiskusa. Jak podkreśliła sędzia Beata Cieloch, organy podatkowe prawidłowo oceniły materiał dowodowy, a obowiązek udowodnienia legalności pochodzenia środków spoczywa w całości na podatnikach.

Dokumentować, dokumentować, dokumentować

Sprawa pokazuje, że nawet pozornie wiarygodne wyjaśnienia, jeśli nie są poparte dowodami, nie mają znaczenia przed urzędem skarbowym ani sądem. Dotyczy to szczególnie dużych zakupów, takich jak nieruchomości czy samochody. W praktyce oznacza to konieczność:

  • gromadzenia dowodów pochodzenia środków: umów sprzedaży, potwierdzeń przelewów, aktów darowizny, umów pożyczek, wyciągów bankowych,
  • unikania transakcji gotówkowych o dużej wartości bez potwierdzenia źródła finansowania,
  • wcześniejszego przygotowania dokumentacji, zanim fiskus sam zacznie zadawać pytania.

Podatnik, który nie potrafi wykazać pochodzenia środków, może zostać dotkliwie ukarany – nawet 75-proc. podatkiem od nieujawnionych przychodów. Sprawa małżonków, którzy próbowali powoływać się na oszczędności sprzed pół wieku, pokazuje, jak ważne są faktyczne dowody, a nie tylko tłumaczenia. To kolejny sygnał, że fiskus nie będzie pobłażliwy wobec nieudokumentowanych pieniędzy.

Źródło:

Przeczytaj źródło