"Listopad, nie lipiec!" Czy lato jest wyjątkowo chłodne? Te mapy jasno pokazują, że wcale nie

1 tydzień temu 15

Narzekanie na pogodę można śmiało potraktować jako sport narodowy, ale w tym roku słychać go więcej niż zwykle. Że "lipiec jest jak listopad", "lata nie ma", jest zimno i ciągle pada. Trudno dziwić się frustracji, jeśli z wyczekiwanym urlopem trafiliśmy akurat na deszczowy tydzień. Ale gdy spojrzymy na twarde dane, zobaczymy, że tegoroczny lipiec nie był wyjątkowo chłodny, a... zupełnie w normie.

Lipiec 2025 był w Polsce przeciętny pod względem temperatury Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl

Za nami lipiec i prawie połowa lata, które - jeśli wierzyć temu, co często słychać w rozmowach - jest wyjątkowo deszczowe i chłodne. Jednak dużo bliższe prawdy byłoby zdanie, że lato nie jest szczególnie suche oraz upalne. 

Zobacz wideo Szymon Malinowski: Nie będziemy cieszyli się palmami po ociepleniu, bo grożą nam upały i powodzie

Dzięki danym Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej możemy sprawdzić, jak miniony lipiec prezentował się na tle średniej dla tego miesiąca z ostatniego 30-lecia. I okazuje się, że pod względem temperatury był on w większości Polski… bardzo zbliżony do normy. Nie był to miesiąc szczególnie upalny, ale też nie wyjątkowo chłodny. Jak widać na poniższej mapie, anomalia temperatury (czyli to, jak bardzo odbiega od średniej wieloletniej) była niewielka. W centralnej Polsce było nieco chłodniej niż w typowym lipcu. Za to na wybrzeżu - choć pewnie niektórzy wypoczywający nad Bałtykiem w to nie uwierzą - średnia temperatura była nieco powyżej normy. 

Mapa pokazuje anomalię temperatury (odchylenie od średniej) w lipcu 2025 roku

Mapa pokazuje anomalię temperatury (odchylenie od średniej) w lipcu 2025 rokuFot. IMGW-PIB

Oczywiście temperatura rzeczywista nie zawsze odpowiada tej odczuwalnej, szczególnie jeśli było pochmurno i wietrznie. A rzeczywiście tym, co tegoroczny lipiec wyróżniało na tle normy, jest małe usłonecznienie (z wyjątkiem południa Polski). 

Anomalia usłonecznienia w lipcu 2025 roku

Anomalia usłonecznienia w lipcu 2025 rokufot. IMGW-PIB

Z drugiej strony - trzeba pamiętać, że te porównania temperatury dotyczą średniej dla ostatnich 30 lat. A więc okresu, w którym wpływ zmiany klimatu już był wyraźnie widoczny i ta norma jest wyższa, niż byłaby kiedyś. Gdyby porównać temperaturę tegorocznego lipca do średniej z lat 50–80. XX wieku, okazałby się on... całkiem ciepły. 

Komu deszcz, komu susza?

Wiemy, że w lipcu rzeczywiście mieliśmy sporo chmur, ale czy także deszczu? Trzeba pamiętać, że lipiec jest najbardziej deszczowym miesiącem w Polsce (tzn. ma największą średnią sumę opadu). Jak było w tym roku? Tutaj najlepsza odpowiedź brzmi: zależy gdzie. 

Bo dla mieszkańców Żuław, Szczecina i części Warmii i Mazur końcówka lipca była bardzo deszczowa. Ulewy nie tylko sprawiły, że suma opadów była tam znacznie powyżej średniej, ale ich intensywność wywołała podtopienia i zalania. 

W większości Polski suma opadu była powyżej normy, ale już nie aż tak bardzo. Za to w kilku regionach - we Wrocławiu, centrum Mazowsza, okolicy Lublina i na Podlasiu - deszczu zanotowano znacznie poniżej normy. 

Anomalia miesięcznej sumy opadów w lipcu 2025 roku

Anomalia miesięcznej sumy opadów w lipcu 2025 rokufot. IMGW-PIB

Dane nieraz różnią się znacznie w zależności od miejsca ze względu na charakter opadów. Mieliśmy do czynienia z wieloma gwałtownymi ulewami i burzami, a to sprawia, że nawet między sąsiadującymi miejscowościami mogą wystąpić drastyczne różnice w sumie opadu. 

W miarę normalny lipiec

Dane pokazują, że tegoroczny lipiec był przeciętny pod względem temperatury (patrząc na ostatnie 30-lecie) i trochę bardziej mokry (ale nie w każdej części Polski). Zatem mimo narzekań i porównań do listopada, mamy do czynienia z raczej typowym dla naszego klimatu latem. 

I - chociaż może to być małym pocieszeniem dla kogoś, kto zamiast plażowania nad Bałtykiem siedział przy ciepłej herbacie - ma to niezaprzeczalne zalety. Bo zaledwie kilka tygodni temu, na początku lipca, mierzyliśmy się z ostrą suszą. W Wiśle i innych rzekach rejestrowano rekordowo niski stan wody. 

Lipcowe opady przynajmniej w niektórych regionach poprawiły sytuację (chociaż ich nadmiar też powodował problemy). W porównaniu do przełomu czerwca i lipca spadła liczba regionów, w których panuje susza hydrologiczna (chociaż wciąż mało wody w rzekach jest m.in. w województwie łódzkim, wielkopolskim i warmińsko-mazurskim). W większości Polski wzrosła wilgotność gleby w jej płytszej warstwie (poprawa sytuacji w głębszych warstwach gleby wymagałaby więcej wody, niż przyniósł jeden dość deszczowy lipiec).

Warto pamiętać też o tym, że opady znacznie zmniejszają zagrożenie pożarowe. To jeszcze na początku lipca było bardzo wysokie, a pierwsza połowa roku przyniosła dużo pożarów lasów.

Zmiana klimatu napędza upały i ulewy

Lipiec bez ostrych upałów - podobnie jak opady śniegu zimą - to okazja, której nie przepuści grupa osób negująca zmianę klimatu. Gdzie więc jest globalne ocieplenie!? - pytają. A odpowiedzieć można nawet na kilka sposobów. Bo globalna zmiana klimatu jest:

Na całym globie - jak zresztą sama nazwa wskazuje. Polska stanowi 0,061 proc. powierzchni Ziemi i kilka tygodni bez upałów na tym niewielkim kawałku planety wcale nie oznacza, że klimat się nie zmienia. Rok 2024 był najgorętszy w historii pomiarów na całej planecie oraz w Europie. Obecny rok jest na drodze do tego, by znaleźć się na podium pod względem średniej temperatury. Dane z ostatnich lat pokazują, że globalne ocieplenie nie tylko trwa, ale może nawet przyspieszać. 

W Europie - podczas gdy w Polsce lato jest jak na razie przeciętne, w innych częściach kontynentu jest (znów) upalne. I mowa nie tylko o Portugalii (która mierzy się z pożarami i falami upałów) i Węgrzech (które mierzą się z ostrą suszą). Rekordową falę upałów odnotowano nawet w krajach nordyckich. Finlandia ma za sobą trzy tygodnie z rzędu z temperaturą powyżej 30 stopni, a na jednej z norweskich stacji pogodowych za kołem podbiegunowym aż przez 13 dni lipca odnotowano temperaturę 30 stopni lub więcej.

W Polsce - tak, także u nas zmiana klimatu postępuje. Globalne ocieplenie nie oznacza, że pogoda przestaje być zmienna - i normalne jest to, że nawet przy rosnącej średniej temperaturze mamy dni, miesiące i lata gorętsze i chłodniejsze. Chociaż lipiec nie przyniósł fal upałów, to mamy za sobą w dużej mierze bezśnieżną i ciepłą zimę (co przyczynia się do suszy). Zmiana klimatu potęguje też bardziej intensywne opady, jakie obserwujemy także tego lata. Wzrost średniej temperatury oznacza, że w powietrzu "mieści się" więcej wilgoci, i gdy ta spada w formie deszczu na ziemię, mamy do czynienia z ulewą. 

Przeczytaj źródło