Minister zapowiada rozmowy ws. powodzi. PIU: Ubezpieczenia opierają się na kalkulacji ryzyka

4 dni temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Aldona Derdziak2025-07-23 06:00Redaktorka Bankier.pl

publikacja
2025-07-23 06:00

Temat ubiegłorocznej powodzi w Polsce powrócił ostatnio przy okazji doniesień o problemach właścicieli zalanych domów z ponownym ubezpieczeniem swoich nieruchomości. Składki dla niektórych klientów drastycznie wzrosły, wobec czego minister ds. odbudowy po powodzi Marcin Kierwiński zapowiedział rozmowy na ten temat z prezesem PZU. Jakie jest stanowisko rynku w tej sprawie? Bankier.pl poprosił o komentarz Polską Izbę Ubezpieczeń.

 Ubezpieczenia opierają się na kalkulacji ryzyka
 Ubezpieczenia opierają się na kalkulacji ryzyka
fot. FotoDax / / Shutterstock

Na początku lipca nad Polską rozciągał się niż genueński, który przyniósł ze sobą gwałtowne, ulewne deszcze i silny wiatr. Warunki pogodowe przypominały te z września ubiegłego roku, kiedy to południową część kraju nawiedziła powódź, powodując ogromne zniszczenia. Właściciele zalanych domów i mieszkań, po przeprowadzeniu napraw i remontów, występowali do towarzystw ubezpieczeniowych o ponownie ubezpieczenie swoich nieruchomości, także od ryzyka powodzi właśnie, ale – jak donosił Polsat News – spotykali się z o wiele wyższymi składkami bądź odmową objęcia ochroną.

Do tej kwestii odniósł się minister ds. odbudowy po powodzi, Marcin Kierwiński, który zapowiedział rozmowy z prezesem PZU i ministrem aktywów państwowych, zastrzegając jednocześnie, że państwo nie może wpływać bezpośrednio na rynek ubezpieczeniowy. Polska Izba Ubezpieczeń w odpowiedzi na naszą prośbę odniosła się do sytuacji osób, które mają problemy z polisami swoich nieruchomości.

ReklamaSąsiad chwali się nową kosiarką? Ty powalcz o nowego Hyundaia. Wakacyjny wyścig zbrojeń czas zacząć!

Ryzyko powodzi jako dodatek do polisy

Powódź jest zjawiskiem naturalnym i nieprzewidywalnym, ale na rynku ubezpieczeniowym nie należy do podstawowych ryzyk, które obejmują polisy mieszkaniowe. Jak wynika z przeglądu Bankier.pl, jedynie cztery towarzystwa ubezpieczeniowe (Allianz, Nationale-Nederlanden, PZU i Warta) włączają powódź do podstawowego zakresu ochrony domów i mieszkań. Zdecydowana większość rynku traktuje to ryzyko jako opcjonalne, pozwalając klientom wybrać je za dodatkową składką.

Zakres ochrony to osobna kwestia. W przypadku nieruchomości finansowanych kredytem banki wymagają przede wszystkim ubezpieczenia murów i elementów stałych budynku. Składka rośnie, jeśli właściciel chce zabezpieczyć również wyposażenie i ruchomości domowe, które w razie powodzi może ulec uszkodzeniu.

Ubezpieczyciel musi uwzględnić swoje ryzyko

Polska Izba Ubezpieczeń nie skomentowała wprost zapowiedzi ministra Kierwińskiego, ale w przesłanej Bankier.pl wiadomości zwraca uwagę, że ubezpieczenie z definicji opiera się na kalkulacji ryzyka konkretnych zdarzeń – takich jak powódź, za które zakłady ubezpieczeniowe ponoszą odpowiedzialność finansową. Właściwe przeliczenie składki to obowiązek ustawowy:

Tam, gdzie to ryzyko jest bardzo wysokie – bo np. dana nieruchomość leży na terenach regularnie zagrożonych powodzią – ubezpieczyciel musi uwzględnić to w cenie polisy. Składka powinna pozwalać zarówno na pokrycie ewentualnych kosztów wypłaty odszkodowania, a także kosztów obsługi szkody. Prawidłowa kalkulacja składki ubezpieczeniowej odpowiednio do ryzyka jest obowiązkiem zakładów ubezpieczeń, co wynika z Ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej. – pisze Artur Dziekański, rzecznik prasowy Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Stanowisko PIU jest zbieżne z informacjami ubezpieczycieli co do ryzyka powodzi. Zakłady ubezpieczeń kalkulują ochronę indywidualnie, uwzględniając stan nieruchomości i jej lokalizację, historię ubezpieczeniową i ryzyko wystąpienia powodzi w przyszłości. PIU z kolei zwraca uwagę na tzw. ryzyko nieubezpieczalne, czyli nadmiernie wysokie, niemożliwe do objęcia komercyjnym ubezpieczeniem ze względu na zbyt wysoką składkę w stosunku do potencjalnych świadczeń i kosztów.

Niższa składka z udziałem własnym klienta

Polska Izba Ubezpieczeń zapewnia, że ubezpieczyciele proponują ochronę tam, gdzie oszacowanie ryzyka jest możliwe, a samo zdarzenie pozostaje niepewne. Firmy oferują różne rozwiązania, które z jednej strony angażują klientów w zapobieganie szkodom, a z drugiej także pozwalają na obniżenie samej składki.

Często zakłady, także z inicjatywy ubezpieczających, poszukując możliwości ubezpieczenia oferują produkty z limitami odpowiedzialności na konkretne ryzyka, franszyzami lub udziałami własnymi w szkodzie. Zapisy te mają też na celu zaangażowanie ubezpieczonych w ograniczenie prawdopodobieństwa powstania wypadku ubezpieczeniowego oraz obniżenie rozmiaru szkód w razie jego zaistnienia. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż wybór polisy np. z udziałem własnym obniża składkę ubezpieczeniową, co również jest ważne dla ubezpieczających. – zauważa rzecznik PIU.

Udział własny w szkodzie oznacza, że w razie uszkodzenia mienia klient pokrywa część szkody na własny koszt, a zakład ubezpieczeń wypłaca pozostałą kwotę (w ramach sumy ubezpieczenia). Franszyza jest podobnym rozwiązaniem, ale działa nieco inaczej w zależności od jej rodzaju: redukcyjna przerzuca część kosztów na ubezpieczającego, z kolei integralna pozwala ubezpieczycielowi wypłacić odszkodowanie dopiero wtedy, gdy wartość szkody przekroczy określoną kwotę. Obie klauzule umożliwiają obniżenie składki, jednak wiążą się z dodatkową odpowiedzialnością i kosztami dla klienta.

Powodzie to szerszy problem

W ocenie PIU ubezpieczenie terenów zalewowych to wyzwanie globalny, które nie dotyczy tylko Polski. Oprócz zmian klimatu problemem jest także uszczelnienie powierzchni (brak chłonności gruntu pokrytego betonem czy asfaltem), niewydolna/zaniedbana infrastruktura wodna oraz zaniechania w planowaniu przestrzennym. Niektóre kraje tworzą fundusze publiczne i mechanizmy wsparcia, co pojawia się w debacie publicznej także w naszym kraju. PIU postuluje „stworzenie spójnego, publiczno prywatnego systemu finansowego zabezpieczania państwa, społeczeństwa i gospodarki przed skutkami katastrof naturalnych”, ale zaznacza, że ubezpieczenie, nawet obowiązkowe, nie rozwiąże problemu.

Konieczne są między innymi: budowa i utrzymanie retencyjnych zbiorników wodnych, modernizacja systemów odwadniających, uwzględnianie w planowaniu zagospodarowania przestrzennego ryzyka katastrof naturalnych czy rewizja norm budowlanych, szczególnie w kontekście odporności budynków na silne wiatry. – zauważa Artur Dziekański, rzecznik prasowy PIU.

Źródło:

Przeczytaj źródło