Mistyczne małżeństwa i arcybiskup z prawem pierwszej nocy. "Biskupi mieli po kilka żon"

2 dni temu 7
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Wykonują fantastyczną robotę na wsiach i w miastach. Budują osiedla i zakładają zakłady pracy. Prowadzą bardzo nowoczesne duszpasterstwo — mówi o początkach mariawityzmu Tomasz Terlikowski. Co stało się później? Rozpoczęła się mroczna gra. Publicysta ujawnia inne wymiary tej historii w najnowszym odcinku podcastu Rachunek sumienia.

— To jest w tej historii najbardziej fascynujące, że mamy tutaj kilka historii nakładających się na siebie. Mamy młodą kobietę, która twierdzi, że ma objawienia. Ma na imię Felicja, ale używa imienia Maria Franciszka. Zakłada zgromadzenie żeńskie i męskie, które — jak się przyjrzeć bez wiedzy tej głębszej — wykonuje gigantyczną rewolucję społeczną w swoim czasie. Zakłada ochronki, buduje domy. Wykonuje dobrą, naprawdę bardzo dobrą robotę. To się dzieje na przełomie wieku XIX i XX. Ona i jej ludzie wykonują fantastyczną robotę na wsiach, wykonują fantastyczną robotę w miastach. Budują osiedla i zakładają zakłady pracy. Prowadzą bardzo nowoczesne duszpasterstwo i to jest jeden, bardzo interesujący wymiar — mówi Tomasz Terlikowski, dziennikarz i publicysta, który opublikował właśnie swoją najnowszą książkę pt. "Mateczka. Śledztwo w sprawie mariawitów".

Przeczytaj źródło