Nawet tu inflacja szczerzy kły. Branża tatuażowa w kryzysie

6 dni temu 12

Katarzyna Wiązowska2025-07-27 10:00redaktor Bankier.pl

publikacja
2025-07-27 10:00

Jeszcze kilka lat temu polski rynek tatuażu przeżywał rozkwit – powstawały setki nowych studiów, a na termin u topowych artystów trzeba było czekać miesiącami. Dziś sytuacja się zmienia. Inflacja, rosnące koszty życia i przesycenie rynku sprawiły, że wielu tatuatorów zmaga się z brakiem klientów, spadającymi cenami i koniecznością łączenia pracy na etacie z weekendowym tatuowaniem.

Nawet tu inflacja szczerzy kły. Branża tatuażowa w kryzysie
Nawet tu inflacja szczerzy kły. Branża tatuażowa w kryzysie
fot. Klaudia Radecka / / Shutterstock

Branża tatuażowa przez ostatnią dekadę rosła jak na drożdżach. Popyt napędzała moda, zmiana społecznego nastawienia oraz coraz większa liczba młodych, dobrze zarabiających klientów. Według ekspertów z branży w szczytowym okresie powstawało kilkaset nowych studiów rocznie. Dziś sytuacja jest inna. Zdaniem obserwatorów z tego sektora, w 2024 roku doszło do wyraźnego spowolnienia. Wielu tatuatorów ma coraz mniej klientów, obniża ceny lub zamyka działalność.

Tatuaż nie jest priorytetem w budżecie domowym

Jak twierdzi Mateusz Łagowski współzałożyciel INKsearch.co, platformy łączącej studia, artystów i miłośników tatuażu, branża ta jest obecnie w kryzysie.

ReklamaGiełda na próbę, nagrody na serio. Zagraj o gotówkę, samochód i sławę!

Choć globalne prognozy wskazują na dynamiczny wzrost rynku tatuażu do 4,83 mld dolarów w 2032 r. lub 9,25 mld dolarów w 2034 r., to w Polsce sytuacja wydaje się bardziej złożona – mówi Bankier.pl Mateusz Łagowski. – Rosnące koszty życia i inflacja w naszym kraju sprawiają, że tatuaże, jako dobra luksusowe, nie są priorytetem w budżetach konsumentów, zwłaszcza młodych ludzi. Dlatego maleje też liczba osób, które mogą sobie pozwolić na jego zrobienie. W wyniku spadku liczba klientów oraz rosnących kosztów prowadzenia lokali usługowych, studia tatuażu coraz częściej się zamykają. Szacuję, że w Polsce ich liczba spadnie w najbliższych latach o 20 proc. Zostaną tylko te najlepsze, które posiadają dobrych artystów oraz markę przyciągającą klientów w kreatywny sposób np. poprzez walk-in'y, czyli możliwość wejścia do nich prosto z ulicy.

Pracują na etacie, tatuują w weekendy

Zdaniem przedstawiciela INKsearch.co, spadek liczby klientów na jednego artystę jest też efektem zwiększonej liczby tatuatorów, a to w połączeniu z mniejszym popytem powoduje, że artyści, u których na termin kiedyś trzeba było czekać 12 miesięcy, teraz mają terminy już za 2-3 tygodnie. 
– Mniejszy popyt sprawia też, że wielu z nich wybiera pracę na własną rękę, dzięki czemu minimalizuje swoje koszty. Część przechodzi też na pracę hybrydową, czyli posiada normalny etat, a tatuuje w weekendy, co jest wówczas dodatkowym zarobkiem – twierdzi Mateusz Łagowski. – Moim zdaniem ma poprawę sytuacji w branży może wpłynąć stabilny rynek pracy i prognozowane spowolnienie inflacji.

Coraz więcej tatuatorów 

Z kolei jak twierdzi Paweł Powstański, współwłaściciel poznańskiego studia Tuż Tusz Tattoo, w ostatnich latach znacząco wzrosła liczba artystów, również z Ukrainy i Białorusi. Część z nich pracuje w mieszkaniach i konkuruje głównie ceną. Jego zdaniem w ostatnim czasie zmieniły się też upodobania klientów.

– Mam 15 lat doświadczenia w tatuowaniu i prowadzę swój salon od 13 lat. Nie narzekam na brak klientów, ale zauważam, że dziś są oni bardziej wymagający i świadomi. Coraz częściej wybierają konkretnych artystów ze względu na ich styl, estetykę, sposób pracy – mówi Bankier.pl Paweł Powstański. – To pozytywna zmiana, bo z takiej współpracy powstają naprawdę ciekawe projekty.

Według przedstawiciela studia Tuż Tusz Tattoo, klientami tatuażystów są osoby w wieku od 18 do nawet 80 lat.

– Zwykle każdy tatuator przyciąga inną grupę klientów, często w zbliżonym do siebie wieku czy z podobnymi zainteresowaniami. To pokazuje, jak szeroka i zróżnicowana jest dziś grupa odbiorców. Dlatego tak ważne jest, by rozumieć, do kogo kierujemy swoją ofertę – uważa Paweł Powstański.

Bez Tic-Toka i Instagrama ani rusz

Zdaniem współwłaściciela poznańskiego studia Tuż Tusz Tattoo w ostatnich latach branża tatuażowa przeszła dużą profesjonalizację.

To już nie jest „dziki zachód”, jak bywało wcześniej. Klienci oczekują dziś usług na najwyższym poziomie, zarówno pod względem artystycznym, jak i obsługi – mówi Bankier.pl Paweł Powstański. – Tymczasem tatuażyści to często artyści z dużym talentem, ale nie zawsze z wyczuciem biznesowym, a dziś trzeba łączyć umiejętności twórcze z marketingiem i komunikacją. Promocja w social mediach, szczególnie na TikToku i Instagramie, stała się nieodzowna. Trzeba inwestować czas i środki w treści wideo, budowanie marki osobistej i kontakt z odbiorcami. Nie wszystkie studia mają menedżerów czy osoby od promocji, więc większość artystów robi to samodzielnie. A to wymaga nie tylko zaangażowania, ale też kompetencji.

Jak twierdzi Paweł Powstański, coraz częściej tatuatorzy prezentują się w kręconym przez siebie video, opowiadają o swojej pracy i stylu.

Dziś nie wystarczy robić dobre tatuaże. Trzeba jeszcze umieć to pokazać – uważa współwłaściciel studia Tuż Tusz Tattoo. – Wygrywają ci, którzy rozumieją, jak pozyskiwać klientów i potrafią do nich dotrzeć z konkretną ofertą. Jeśli ktoś nie lubi ludzi i nie chce z nimi rozmawiać, może mieć problem z przebiciem się na rynku.

Ile kosztuje tatuaż?

Według danych INKsearch.co w ostatnim czasie cena tatuażu spadła w niektórych miejscach w Polsce nawet o 50 proc. Średnie ceny zaczynają się od około 400-600 zł za średnie wzory, a za małe od 150 zł, co jest efektem cen dumpingowych wywołanych przez dużą konkurencję.

– W wyniku rosnących cen małe tatuaże, które wykonuje się znacznie szybciej i są dzięki temu tańsze, stały się obecnie bardziej popularne – mówi Mateusz Łagowski. – W Polsce ceny i tak są niższe niż na rynku zachodnim. Jest to stosunek 1:1, ale w odniesieniu zł do euro. Przykładowo, jeśli w Niemczech tatuaż kosztuje 300 euro, to w nas jest to 300 zł. 

Jednak jak twierdzi Paweł Powstański, w tej branży cena ma znaczenie głównie dla tych, którzy szukają jakiegoś małego i prostego tatuażu.

– To jest usługa premium, pokrewna z rynkiem sztuki i obniżenie ceny o 200 czy 300 zł w przypadku dużego dzieła, raczej nie zachęci klienta. Czasem może nawet działać negatywnie na jego sprzedaż – dodaje artysta.

Coraz mniejszy zarobek

Problemem branży jest też to, że tatuażyści mogą liczyć na coraz mniejszy zarobek. Nie tylko dlatego, że mniej liczą sobie za swoją pracę, ale też dokuczają im coraz wyższe ceny materiałów.

– Na branżę znacząco wpłynęły unijne regulacje REACH, prowadząc do zaostrzenia norm dotyczących bezpieczeństwa tuszów, co z kolei przekłada się na wzrost ich cen z 50-60 zł do 120-160 zł za butelkę. Do tego dochodzą problemy z ich dostępnością. To zwiększa koszty operacyjne i ryzyko prawne – wyjaśnia Mateusz Łagowski.

Cena nie jest priorytetem?

Sprawdziliśmy też, co jest ważne dla osób, które planują ozdobić swoje ciało tatuażem.

– Wybierając tatuatora, wychodzę od zapoznania się z jego pracami opublikowanymi w social mediach, tj. czy styl artysty odpowiada moim wyobrażeniom na temat mojej przyszłej „dziarki” – mówi Bankier.pl Monika z Wałbrzycha. – Niemniej ważne, o ile nie kluczowe, są opinie innych klientów na temat zachowania wszelkich zasad dotyczących bezpiecznego tatuowania, czyli utrzymania higieny i sterylności. Takie opinie można znaleźć zarówno w komentarzach pod poszczególnymi postami na Facebooku czy Instagramie, jak i w wyszukiwarce Google. Zachęcająca jest również duża liczba obserwujących i postów, bo jest to sygnał, że tatuator ma już doświadczenie w tej branży.

Jak twierdzi pani Monika, cena ma dla niej drugorzędne znaczenie.

– Wychodzę z założenia, że nie warto oszczędzać na czymś, z czym będę żyła docelowo do końca życia. 100 czy 200 zł różnicy za kilka lat nie będzie miało dla mnie żadnego znaczenia, natomiast kiepskiej jakości tatuaż już tak – mówi miłośniczka tatuaży. – Alarmująca jest na pewno zbyt niska cena i tego typu promocje omijam z daleka. Może ona świadczyć o tym, że tatuator dopiero się szkoli albo jakość materiałów czy zachowanie zasad higieny nie są tu priorytetem. Konkurencja jest bardzo duża, więc jako klient oczekuję, że cały proces, począwszy od umawiania się na termin, zostanie przeprowadzony na najwyższym poziomie – dodaje.

Źródło:

Przeczytaj źródło