ERAM – rakieta zaprojektowana specjalnie dla wojny w Ukrainie
ERAM (Extended Range Air Munition) to stosunkowo niedawno rozpoczęty projekt przez Siły Powietrzne USA. Zlecenie było jasne: stworzyć tanią i prostą w produkcji rakietę, która może być masowo dostarczana Ukrainie i jednocześnie integrowana z różnymi typami samolotów – w tym także posowieckimi myśliwcami, jak MiG-29 czy Su-27.
Rakieta ERAM pokazywana jest dopiero na etapie projektu / Media
Rakieta ma długość około 3,5 metra i wagę całkowitą 227 kilogramów. Jej głowica bojowa waży około 90–100 kg i jest odłamkowo-burząca z programowalnym zapalnikiem, co pozwala dostosować sposób detonacji – np. do niszczenia infrastruktury, umocnień albo pojazdów opancerzonych.
Napęd zapewnia silnik na paliwo stałe, dzięki któremu pocisk osiąga prędkość co najmniej 0,6 Ma (ok. 740 km/h). To mniej niż w rakietach manewrujących typu Storm Shadow, ale dzięki temu ERAM jest prostszy i tańszy w produkcji.
Zasięg do 450 km i odporność na zakłócenia
Największym atutem ERAM jest zasięg dochodzący do 450 kilometrów, co oznacza, że pocisk wystrzelony z zachodniej części Ukrainy mógłby teoretycznie dosięgnąć celów głęboko na okupowanych terenach, a nawet w granicach Rosji.
Rakieta została też zaprojektowana tak, aby była odporna na zakłócenia sygnału GPS. Kluczowym celem programu było stworzenie uzbrojenia, które nie podzieli losu bomb JDAM-ER – te, choć precyzyjne na papierze, okazały się bardzo podatne na rosyjskie systemy walki elektronicznej.
Dlatego ERAM wyposażono w systemy nawigacji inercyjnej oraz możliwość integracji z nową głowicą naprowadzającą Quicksink. Ten moduł łączy radar i podczerwień, pozwalając na atakowanie także celów morskich. Testy z bombą GBU-31/B JDAM pokazały, że Quicksink pozostaje skuteczny nawet przy silnym zakłócaniu GPS.
Pentagon trzyma rękę na spuście
Mimo imponujących parametrów, warto dodać że Ukraina nie będzie mogła używać ERAM bez zgody Waszyngtonu. Każde odpalenie rakiety będzie wymagało osobnego zatwierdzenia przez Pentagon. Podobne ograniczenie dotyczy już rakiet ATACMS, które Ukraina posiada, ale nie może wykorzystywać do ataków w głębi terytorium Rosji.
Według The Wall Street Journal, Pentagon już od kilku miesięcy blokuje próby użycia amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu przeciwko celom w samej Rosji. Oznacza to, że nowe pociski mogą być wykorzystywane głównie do uderzeń na zaplecze frontu, w magazyny, lotniska czy centra dowodzenia na okupowanych terenach Ukrainy.
Tysiące rakiet, ale dostawy rozłożone na lata
Choć umowa obejmuje aż 3350 pocisków, Ukraina otrzyma je stopniowo. Produkcja ERAM dopiero się rozwija, a kontrakt przewiduje, że do 2026 roku tempo wytwarzania wzrośnie do ponad 1000 pocisków rocznie.
Oznacza to, że rakiety będą trafiały do Ukrainy partiami przez kilka lat. Pierwsze dostawy zaplanowano już na jesień, ale pełne nasycenie ukraińskich sił powietrznych nowym uzbrojeniem potrwa znacznie dłużej.
Ile to kosztuje?
Cena programu robi wrażenie. Całkowity koszt pakietu dla Ukrainy wynosi 850 mln dolarów. Dla porównania – jedna rakieta manewrująca Storm Shadow kosztuje około 2,5 mln dolarów, podczas gdy ERAM w założeniach ma być kilkukrotnie tańsza.
Koszt ma spaść jeszcze bardziej w trakcie seryjnej produkcji. Sama głowica rakiety ERAM- Quicksink obecnie wyceniana jest na ok. 200 tys. dolarów, ale docelowo jej cena ma wynosić tylko 50 tys. Dzięki temu ERAM ma szansę stać się „amunicją masową”, czyli bronią produkowaną i dostarczaną w dużych ilościach, a nie elitarnym uzbrojeniem na pokaz.