"Newsweek": Moje dziecko nigdy…
Marta Cieśla: …nie przekroczyłoby czyjejś granicy, nie oszukało mnie, nie zrobiło nic głupiego ani zagrażającego, jak choćby wejście do samochodu obcej osoby.
Skąd ta pewność?
– Z wyobrażeń o własnym dziecku. Ma je większość rodziców. One pozwalają nam żyć. Dzięki nim wiemy, na co pozwolić młodej osobie, a czego jej zabronić. Bez wyobrażeń bylibyśmy w chaosie. Ale one działają też w drugą stronę. Z powodu swoich wizji uznajemy odgórnie, że nasze nastoletnie dzieci nie mogłyby narobić głupot. Przecież wychowujemy je na przykładnych i porządnych obywateli. Pokazujemy wartości, którymi się kierujemy, i co jest w naszym życiu najważniejsze. Przez to trudno potem dopuścić do siebie, że zawiniło nasze dziecko, a nie jego koledzy. Że to ono wyśmiewa innych, wyklucza ich z grupy albo jest sprawcą przemocy fizycznej. No bo jak zareagowałby pan, gdybym powiedziała teraz: "Pańska córka wypisuje o mojej straszne rzeczy"?