Rzuca się na zdolność rozumienia ironii i poczucie humoru. Tokarczuk: To choroba, szkodzi relacjom

2 dni temu 7

Kiedy mówię "wspólnota", mam na myśli działanie na rzecz innych, słabszych, wolontariat, tworzenie wspólnot lokalnych. Wzięcie odpowiedzialności za tych, którzy są obok nas. Nigdy chyba w czasie ostatnich kilkudziesięciu lat ta potrzeba nie wydawała mi się tak silna jak teraz.

OLGA TOKARCZUK: Tak, było to przeżycie. Byłam pierwszą polską kobietą artystką, ale także pierwszą od bardzo dawna osobą z Polski.

— Zadałam sobie pytanie: Czy wymyślając, stwarzając postaci niemające racji bytu w rzeczywistości – kłamię? Jak należy traktować fikcję, jaki jest jej status? Zaskakuje mnie, jak często czytelnicy na spotkaniach autorskich pytają: "Pani Olgo, czy to, co pani napisała, to prawda?". Żyjemy w morzu opowieści, one nakładają się na siebie, wspólnie ewoluują, uzupełniają się wzajemnie, ale także często sobie zaprzeczają. Powstaje pytanie: Komu mamy wierzyć? Niepokoi nas, nie możemy być pewni, która z wersji historii jest nasza. Czy to jest opowieść snuta przez propagandystów, czy kolejne oszustwo internetu, który potrafi przekłamać wszystko? Może dlatego ten brak zaufania wkradł się też do literatury. Często mam wrażenie, że najgorszym, co może nas spotkać, byłaby utrata zaufania do fikcji. A to się chyba właśnie dzieje.

Przeczytaj źródło