Rosyjskie wkroczenie między Pokrowsk a Kostiantyniwkę to jeden z największych sukcesów ofensywy Kremla latem 2025 roku. W ocenie części wojskowych grozi to odcięciem Pokrowska od północy i stworzeniem realnego zagrożenia dla Dobropilla. Choć dowództwo ukraińskie tonuje nastroje, znani wojskowi i blogerzy mówią wprost: sytuacja na tym odcinku jest krytyczna.

Od kilku tygodni rosyjska armia rozwija natarcie w rejonie Pokrowska i Kostiantyniwki. Największym osiągnięciem tej fazy walk pozostaje tzw. klin - pas terenu zdobyty przez Rosjan, który pozwala im zagrażać zarówno Pokrowskowi, jak i położonemu bardziej na południe Dobropilliu. W kierunku Kostiantyniwki postępy przeciwnika są wolniejsze, ale w stronę Dobropilla front wydaje się bardziej podatny.
Dowództwo Operacyjno-Strategicznego Zgrupowania Wojsk "Dnipro" potwierdza, że Rosjanie próbują infiltrować ukraińskie pozycje małymi grupami, korzystając z przewagi liczebnej. Zaznacza jednak, że samo pojawienie się wroga w danym rejonie nie oznacza, iż teren przeszedł pod jego kontrolę. - Infiltracja takich grup nie jest wzięciem pod kontrolę terytorium - podkreślono w oficjalnym komunikacie.
Zobacz wideo Rosja: możemy prowadzić wojnę z Ukrainą przez 20 lat
Pokrowsk w niebezpieczeństwie. Wojskowi apelują o pilną kontrakcję
Według OSUW "Dnipro" kierunek pokrowski to obecnie jeden z najgorętszych punktów całej linii frontu. Walki są tam intensywniejsze niż na większości innych odcinków, a dowództwo przyznaje, że wymaga to częstego angażowania rezerw w celu likwidowania grup przeciwnika, które zdołały przedrzeć się przez pierwszą linię obrony. Zapewniono jednak, że takie jednostki są niszczone w możliwie najkrótszym czasie.
Mimo tych uspokajających deklaracji w przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej ostrzeżeń. Znani wojskowi i blogerzy podkreślają, że przeciwnik aktywnie przenika dalej, w tym poprzez działania dywersyjno-rozpoznawcze. Część z nich ocenia, że obecne wydarzenia są efektem systemowych błędów w dowodzeniu i niewłaściwej oceny możliwości obrony, które Rosjanie umiejętnie wykorzystali.
Sierżant 24. batalionu szturmowego "Ajdar" Stanisław Buńatow, znany w sieci pod pseudonimem "Osman", podkreśla, że problem ma charakter systemowy. "Takie przełamania to efekt nietrzeźwej oceny własnych sił i możliwości oraz niedoszacowania potencjału wroga - pisze na swoim kanale w Telegram. - Wróg nie pojawia się nagle i nie robi podobnych przełamań w jednej chwili. Były jego działania przygotowawcze, uderzenia w słabe punkty obrony, były okoliczności wskazujące na możliwe konsekwencje, ale nie zareagowano na nie w porę" - napisał wojskowy.
Podobnie ocenia sytuację popularny bloger wojskowy "Oficer", według którego nie tylko rosyjska piechota umocniła się na kluczowych pozycjach, ale także w rejonie działają grupy dywersyjno-rozpoznawcze próbujące penetrować tyły i destabilizować obronę.
Wojskowy analityk Bohdan Miroshnykow zauważa, że Rosjanie osiągają obecnie szczyt swoich możliwości bojowych i przerzucają część sił z innych odcinków frontu, w tym z obwodu sumskiego, właśnie na kierunek pokrowsko-dobropilski. Wskazuje też, że ofensywa w stronę Dobropilla poprzedzona była utratą kilku strategicznych wiosek - wydarzeń, które przeszły niemal bez echa, bo społeczeństwo "przyzwyczaiło się" do takich komunikatów.
Według niego problemem jest również chaos w dowodzeniu, spowodowany przejściem od struktur operacyjno-taktycznych do nowego podziału na korpusy. - Wzmocnienie obrony na tym odcinku zadziała, ale dopiero później. Na razie mamy poważne przełamania - podsumowuje ekspert.
Tymczasem w lokalnych sieciach społecznościowych coraz częściej pojawiają się apele do mieszkańców Dobropilla, by nie czekali na rozwój wydarzeń i ewakuowali się w bezpieczniejsze regiony kraju.
Ukraiński ekspert: Wejście Rosjan do Dobropilla bardzo skomplikuje logistykę całego Donbasu
O skali zagrożenia mówi także wojskowy ekspert Pawło Narozhnyj. W rozmowie na antenie Radio NV potwierdził, że rosyjskim siłom udało się wniknąć na północ od Pokrowska, wykorzystując słaby punkt na styku obrony dwóch ukraińskich brygad.
- Na razie mówimy o stosunkowo niewielkich siłach - według różnych źródeł to zaledwie kilkudziesięciu żołnierzy, którzy zdołali wejść i się umocnić. Ale sam rozwój sytuacji jest dla nas bardzo niekorzystny. Jeżeli oni się tam utrzymają, oznacza to, że przebili się przez naszą linię umocnień. A to znaczy, że te fortyfikacje staną się ich pozycjami i będziemy musieli ich stamtąd wypierać. To niezwykle trudne zadanie, wymagające użycia artylerii i dużych sił - ostrzegł ekspert.
Narozhnyj podkreśla, że utrzymanie się Rosjan w tych miejscowościach stworzy bezpośrednie zagrożenie dla Dobropilla, położonego pomiędzy Pokrowskiem a Kostiantyniwką. - To będzie niebezpieczeństwo zarówno dla Pokrowska, jak i dla Kostiantyniwki. Wejście wroga do Dobropilla bardzo skomplikuje logistykę całego regionu - zaznacza.
Według niego konieczne będzie wtedy pilne przeorganizowanie zaopatrzenia i poszukiwanie alternatywnych, gruntowych tras, co znacząco utrudni działania obronne. - Mam nadzieję, że reakcja będzie szybka, a kontratak zdecydowany. To jest właśnie ten moment, kiedy przeciwnik jeszcze się nie umocnił i istnieje szansa, by go odrzucić. Wierzę, że dostępne rezerwy to zrobią i uda się stłumić ten atak - podsumowuje.