Sławomir Sierakowski: W czasach chaosu, upadku wyobrażeń, które miały być trwałe – czasach wojen – ludzie często zwracają się w stronę sztuki. Czasem po naiwnie oczekiwane wizje profetyczne albo informacje, których publicystyka czy socjologia nam nie przekaże. Twoje książki często czytam jako zaangażowane. Jak widzisz ten świat? Czego się spodziewasz? Jesteś pisarzem, masz swoją ojczyznę językową, geograficzną, którą możesz stracić…
Szczepan Twardoch: Moja literatura nie jest zaangażowana w sensie, w jakim przyjęliśmy rozumieć to pojęcie. Nigdy nie piszę "w sprawie", ponieważ powieść nie do tego służy. Nie wierzę przesadnie w wartość ani w skuteczność powieści zaangażowanej per se. Chętnie posługuję się taką metaforą, że powieść zaangażowana jest jak wbijanie gwoździa szklanką. Gwoździa nie wbijesz, a szklanka się stłucze.