Justyna Dżbik-Kluge: Czy zakon kojarzy ci się z siostrzeństwem?
Justyna Dąbrowska: No, nie wiem… Tam bardzo ważne jest posłuszeństwo, a ono wyklucza siostrzeństwo, oparte na relacji partnerskiej, w której masz wybór, wpływ. W siostrzeństwie jesteś blisko z jedną lub drugą kobietą, czasami pojawia się rywalizacja, ale jest też otwarta komunikacja, w której zawsze możesz powiedzieć, że ktoś cię dzisiaj na przykład wkurza. Wydaje mi się, że tego może w zakonie brakować. Tam trudno o otwartą komunikację, bo to jest struktura hierarchiczna. Instytucje hierarchiczne i sposób funkcjonowania ludzi w nich są akurat dobrze przebadane. Wiemy, że bycie w hierarchii staje na drodze realizacji różnych naszych potrzeb, na przykład potrzeby autonomii. Każdy z nas ma potrzebę autonomii i przynależności jednocześnie – w różnych proporcjach, zależnie od danej relacji i od momentu w życiu. Czasem chcemy być z kimś trochę bliżej, innym razem dalej. Obie te potrzeby istnieją w nas jednocześnie, bo jesteśmy relacyjni, a żeby móc być z kimś w relacji, trzeba też móc na chwilę się wycofać, spojrzeć z dystansu. (Chyba że jesteśmy na etapie zakochania, ale to nie trwa zbyt długo!) W zakonie autonomia jest regulowana odgórnie – nie masz do końca wyboru, z kim chcesz być blisko, a z kim nie chcesz. To może budzić złość, nawet agresję. Nikt nie lubi być zmuszany do bycia blisko z kimś, z kim nie ma ochoty.