Małgosia ma misję: ostrzega kogo tylko może przed internetowym sklepem Franka’s Boutique. "Zamiast pięknej dżinsowej sukienki, dostałam chińską tandetę" – pisze.
Albo: "Oddaj kasę, złodzieju! Naciągacze i tyle". "Ilu jeszcze ludzi oszukacie?" – dopytuje, choć zdaje sobie sprawę, że jej komentarz zaraz zniknie. – Usuwają wszystkie opinie, bo boją się prawdy o swojej działalności – tłumaczy.
O tym, co przysłał jej sklep Franka’s Boutique, Małgosia nie mówi inaczej niż "szmata". Brzydzi się jej, nie chce nawet dotykać.
– Kupiłam rozmiar M, a przyszło coś, co nawet na 10-latkę nie wejdzie. Krój zupełnie inny niż na zdjęciach, a przede wszystkim to nie był dżins. Sztuczna szmata, cienka, z nadrukiem imitującym dżins. W niczym nie przypominała sukienki z reklamy – opowiada.
Napisała na infolinię sklepu, że żąda zwrotu pieniędzy. Po dwóch tygodniach przyszła odpowiedź: obsługa butiku Franka dziękuje za zaufanie i informuje, że średni czas dostawy wynosi od trzech do pięciu dni. A jej zamówienie zostało już przetworzone i zostanie wysłane tak szybko, jak to możliwe.