Wygląda jak czarna, zwinięta w rulon, nieco popękana tektura, ale ludziom kojarzy się z najróżniejszymi rzeczami, dlatego nazw ma mnóstwo – wronie ucho, kominek, trąbka umarłych. Mowa o lejkowcu dętym (Craterellus cornucopioides), grzybie zazwyczaj omijanym szerokim łukiem, bo ani z wyglądu, ani z nazwy nie kojarzy się z niczym jadalnym. Nic bardziej mylnego – to krewniak popularnej kurki. Wiedzą o tym doskonale mieszkańcy Roztocza, gdzie lejkowce, zwane tu kominkami, zbiera się od pokoleń w lasach liściastych, bo tylko w takich rosną, i przyrządza z nich np. smakowity farsz do pierogów (patrz ramka).
Lejkowiec dęty, zwany wronie ucho lub trąbka umarłych. Siedzuń sosnowy, czyli szmaciak. Albo żółciak siarkowy. W lasach roi się od grzybów, które grzybiarze często omijają szerokim łukiem. Niesłusznie.