Najpierw zapowiedziano film fabularny Macieja Kawalskiego z Marcinem Dorocińskim i Kamilą Urzędowską w rolach głównych. Potem ogłoszono serial Netflixa w reżyserii Pawła Maślony. Potem okazało się, że Kawalski nakręci i film, i serial.
– A teraz to już nic nie wiadomo – irytują się internauci. Bo serialu Kawalskiego jednak nie będzie. Co z pozostałymi adaptacjami? Czy powstaną?
Wiadomo na pewno, że będą dwie. Zdjęcia do netfliksowej "Lalki" Maślony, według scenariusza, którego współautorem jest Paweł Demirski, ruszyły 1 lipca. Zdjęcia do filmu Kawalskiego rozpoczną się za półtora tygodnia.
W mediach społecznościowych sytuacja jest napięta. Internauci spierają się o to, która aktorska para bardziej im odpowiada. Przewidują nawet, która adaptacja będzie wierniejsza. Występują też podziały pokoleniowe – jedni bronią świętości klasycznych adaptacji "Lalki": filmowego arcydzieła Wojciecha Jerzego Hasa z 1968 r., z Beatą Tyszkiewicz w roli Izabeli Łęckiej i z Mariuszem Dmochowskim – Wokulskim. I równie kultowego (tu też występuje ostry spór) serialu z 1977 r. w reżyserii Ryszarda Bera, z Małgorzatą Braunek, Jerzym Kamasem i Bronisławem Pawlikiem.