Zabójstwo w Lasopolu. Mieszkańcy o księdzu: Ludzie mówią, że on tego gościa gonił

5 dni temu 8

Pojawiaj? si? nowe informacje na temat zab?jstwa w Lasopolu. Ksi?dz, kt?ry przyzna? si? do pope?nienia zbrodni, mia? by? "problematyczny". - Nie wiemy, co si? tam sta?o. Ludzie m?wi?, ?e on tego go?cia goni? - podaj? mieszka?cy.

Policyjna ta?ma / zdj?cie ilustracyjne .Fot. Przemyslaw Skrzydlo / Agencja Wyborcza.pl/ zdj?cie ilustracyjne

Palące się zwłoki na drodze. Obok nadpalona siekiera

W piątek (25 lipca) policja zatrzymała księdza Mirosława M., proboszcza z parafii w Przypkach (woj. mazowieckie). Sprawa ma związek z palącym się ciałem, które znaleziono na drodze w miejscowości Lasopole. Na miejscu zdarzenia służby zabezpieczyły m.in. kanister, który mógł zawierać substancję łatwopalną, but, a także sztuczną szczękę. Obok zwłok odnaleziono również nadpaloną siekierę. 

Mieszkańcy Przypek są w szoku. "Chodził z tą bronią po lasach i strzelał do zwierząt"

- No szok. Podobno kogoś zabił. Ale dowiedziałam się z internetu, a potem ludzie mówili - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ekspedientka z lokalnego sklepu. Jak dodała, ksiądz, gdy przychodził na zakupy, był miły. Starsza kobieta podkreśliła z kolei, że mało kto chodził na mszę do miejscowego kościoła. - Większość wolała do Tarczyna pojechać do kościoła. Bo on nie do ludzi był, nie umiał z ludźmi rozmawiać. Uważał tylko bogatych, biednych olewał. Nie miał dobrej opinii - zaznaczyła. Słowa te potwierdzają inni rozmówcy "GW". - Na mszy podczas kazania potrafił na konkretnych ludzi naskakiwać. Ta takie mają być kazania? A jak ktoś zmarł, a proboszcz uznał, że nie chodził regularnie do kościoła, to kondukt żałobny zamiast przez Przypki, to tyłem przez las musiał iść na cmentarz - powiedziała jedna z mieszkanek. - Ksiądz trzymał psy w kojcu i ich nie wypuszczał. Brał udział w polowaniach, miał broń. Chodził z tą bronią po lasach i strzelał do zwierząt - stwierdziła inna. 

Zobacz wideo Wywabili go z domu i próbowali pobić. Grozi im 5 lat więzienia

Ksiądz był "problematyczny". "Ludzie mówią, że on tego gościa gonił"

Młode małżeństwo, z którym rozmawiała "Gazeta Wyborcza" ma wątpliwości ws. tego, co się wydarzyło. - Nie wiemy, co się tam stało. Ludzie mówią, że on tego gościa gonił. Ale ksiądz sam miał problemy z chodzeniem. Dziwne to wszystko. Z drugiej strony policja dotarła do niego po numerach rejestracyjnych samochodu. A tym autem to tylko ksiądz jeździł - podkreślili i dodali, że duchowny był "problematyczny". - Coś mówił, potem się tego wypierał, ciężko było się z nim porozumieć - dodali. 

Ksiądz dobrze znał ofiarę. Motywem zbrodni miała być umowa darowizny

W piątek Prokuratura Okręgowa w Radomiu wydała komunikat w sprawie. Jak czytamy, ofiara to 68-letni Anatol Cz. Mężczyzna był w kryzysie bezdomności. Sprawca dobrze go znał. Mirosław M. przyznał się do popełnienia zbrodni. Wcześniej między nim a ofiarą miało dojść do sprzeczki. Powodem miały być kwestie dotyczące nieruchomości i umowa darowizny. 68-letni mężczyzna miał oczekiwać od proboszcza, że ten załatwi mu mieszkanie. W sobotę Mirosław M. ma usłyszeć zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.

Czytaj także:Śmierć na obozie harcerskim. To mówią o wychowawcy 15-latka. "Porządny chłopak".

Źródła:"Gazeta Wyborcza", Prokuratura Okręgowa w Radomiu, IAR

Przeczytaj źródło