Zabrali im synka, bo są niepełnosprawni. Teraz mają za to płacić?

6 godziny temu 5

Data utworzenia: 24 sierpnia 2025, 10:55.

Antoś nie spędził z rodzicami w domu ani jednego dnia. Nie pozwolono im go zabrać ze szpitala, bo są niepełnosprawni. Teraz urzędnicy straszą, że będą musieli płacić za pieczę zastępczą, a może nawet zasądzone zostaną im alimenty na synka.

Antoś został odebrany rodzicom dobę po porodzie. Powodem jest ich niepełnosprawność. Teraz mogą płacić za jego pobyt w rodzinie zastępczej. Foto: Łukasz Woźnica/Newspix.pl / Archiwum prywatne

Patrycja i Łukasz byli przeszczęśliwi, gdy pod koniec lutego w jeleniogórskim szpitalu powitali zdrowego synka. Ich radość nie trwała jednak długo. Już dobę później Antoś został im odebrany, bo są niepełnosprawni. Przez cztery miesiące maluch przebywał w szpitalu. Rodzice codziennie przyjeżdżali do niego z Lwówka Śląskiego (woj. dolnośląskie). Mieli nadzieję, że synek wróci w końcu z nimi do domu. Tak się nie stało.

Dwulatka uciekła ze żłobka w Łodzi. Pracownicy ponieśli srogie konsekwencje

Nie pozwolili im być rodzicami

Historia Antosia, chłopca odebranego rodzicom z powodu ich niepełnosprawności, wstrząsnęła opinią publiczną. Są ze sobą od dwóch lat. Mieszkają we własnościowym mieszkaniu pana Łukasza. Decyzję o założeniu rodziny podjęli wspólnie i w pełni świadomie. Personel szpitala, urzędnicy opieki społecznej, a w końcu sąd stwierdzili, że na rodziców się nie nadają, bo chorują. To był cios.

Mimo że młodzi rodzice wciąż walczą o odzyskanie syna, na ich barki spadł kolejny cios. Urzędnicy poinformowali ich, że mogą zostać zobowiązani do pokrycia kosztów pobytu dziecka w rodzinie zastępczej. Kwota? Nawet 1800 zł miesięcznie. — Państwo, zamiast nam pomagać, tylko nas niszczy — skarży się Łukasz Knapczyk (39 l.), ojciec Antosia.

Rodzice Antosia walczą o odzyskanie syna, który został im odebrany z powodu ich niepełnosprawności

Antoś przyszedł na świat 20 lutego br. w szpitalu w Jeleniej Górze. Pod koniec czerwca został umieszczony w rodzinie zastępczej na drugim końcu Polski, to aż 500 km od rodzinnego domu. Powód? Niepełnosprawność rodziców, która — zdaniem Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lwówku Śląskim — uniemożliwia im zapewnienie odpowiednich warunków do życia i rozwoju dziecka. — Mieliśmy informację, że pan Łukasz ma problemy zdrowotne i się nie leczył — tłumaczyła w programie TVP "Reporterzy" Danuta Grzesiak z MOPS-u w Lwówku Śląskim.

Rodzice Antosia nie zgadzają się z taką oceną. — Po narodzinach Antosia nikt z MOPS-u się u nas nie pojawił. Dopiero gdy media zainteresowały się sprawą, urzędnicy postanowili nas odwiedzić — opowiada. Zamiast wsparcia, na głowy rodziców spadały jednak kolejne problemy. — Istnieje ryzyko, że będziemy musieli płacić 1500-1800 złotych miesięcznie za pieczę zastępczą, w której jest Antoś — skarżą się rodzice. Ostatnio postraszyli ich tym urzędnicy z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Patrycja i Łukasz są zrozpaczeni i bezradni.

Rodzice zamiast wsparcia dostają kolejne ciosy

Adwokat rodziców, Ernest Ziemianowicz, potwierdza, że wszczęto postępowanie administracyjne w tej sprawie. — Decyzja może być dwojaka: rodzice mogą zostać zobowiązani do ponoszenia kosztów, ale istnieje też możliwość, że PCPR odstąpi od tej procedury. Wnieśliśmy właśnie o to, przedstawiając stosowną dokumentację — wyjaśnia.

Niestety to nie jedyne zagrożenie, które wisi nad młodymi rodzicami. — Istnieje również możliwość wytoczenia powództwa o alimenty na rzecz Antosia — dodaje Ziemianowicz. Dlaczego system gnębi młodych rodziców, zamiast im pomóc?

Nie widzieli syna od czerwca

Rodzice nie widzieli swojego synka od czerwca. Każda informacja o chłopcu dociera do nich z opóźnieniem i za pośrednictwem rodziny zastępczej. Ostatnio dowiedzieli się, że Antoś wypowiedział swoje pierwsze słowo: "mama".

— To mnie bardzo zabolało. Antoś powiedział "mama", ale nie do swojej mamy. Ja się rozpłakałam — mówi Patrycja Wiżgała (27 l.), mama chłopca. — Zamiast my widzieć, jak nasze dziecko nabiera nowych umiejętności, widzą to obcy ludzie. Boję się, że synek przywiąże się do nich, a później będzie trudno odbudować nam tę więź — dodaje młoda mama.

Rodzice zapowiadają, że nie ustaną w walce o odzyskanie Antosia

Mimo przeciwności losu, rodzice Antosia nie zamierzają rezygnować z walki o odzyskanie syna. — Antoś do nas wróci, my się nie poddamy. Skrzywdzili nas, zniszczyli naszą rodzinę, ale my też jesteśmy ludźmi, takimi samymi jak każdy inny — podkreśla z desperacją pan Łukasz. Rozprawa w sądzie została wyznaczona dopiero na 20 listopada.

Patrycja i Łukasz każdego dnia myślą o swoim synku. Mają pretensje o to, że urzędnicy, zamiast wyciągnąć do nich pomocną dłoń, rzucają im kłody pod nogi. — Najbardziej nas boli, że system skreśla osoby z niepełnosprawnościami. Osoby zdrowe mogą mieć dzieci, a dla niepełnosprawnych, takich jak my, to przywilej. Skreślili nas na samym początku — skarży się pani Patrycja.

Zobacz także:

12-latka urodziła syna. Śledczy zajęli się ojcem dziecka. Ma kłopoty

Policja szuka 5-miesięcznego Borysa z Przyszowic. Matka z dzieckiem zniknęli bez śladu

/11

Łukasz Woźnica/Newspix.pl / Archiwum prywatne

Antoś przyszedł na świat pod koniec lutego w szpitalu w Jeleniej Górze. Jego rodzice — Łukasz i Patrycja, nie kryli radości z narodzin swojego pierwszego dziecka.

/11

- / Archiwum prywatne

Personel szpitala dobę po porodzie zawiadomił urzędników i ci zawnioskowali do sądu o odebranie dziecka rodzicom.

/11

Łukasz Woźnica / newspix.pl

Pretekstem do tego wniosku jest stan zdrowia rodziców.

/11

- / Archiwum prywatne

Pani Patrycja z Antosiem.

/11

- / Archiwum prywatne

Patrycja Wiżgała i Łukasz Knapczyk ze swoim synkiem Antosiem.

/11

Łukasz Woźnica / newspix.pl

Rodzice Antosia dowiedzieli się, że mogą być obciążeni kosztami pobytu ich dziecka w pieczy zastępczej.

/11

Woźnica Łukasz / newspix.pl

Antoś z tatą.

/11

- / TVP

W listopadzie sąd zadecyduje, czy Antoś będzie mógł zamieszkać z rodzicami.

/11

- / Archiwum prywatne

Antoś (6 mies.).

/11

Łukasz Woźnica / newspix.pl

Na chłopca czeka jego łóżeczko i cała wyprawka.

/11

Łukasz Woźnica / newspix.pl

Rodzice Antosia zapowiadają, że będą walczyć o jego powrót do domu.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło