Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Sułek-Schubert na początku 2024 roku urodziła dziecko. Ciąża sprawiła, że polska siedmioboistka nie wzięła m. in. udziału w mistrzostwach świata w lekkoatletyce w 2023 roku w Budapeszcie. Zaraz po urodzeniu syna Leona, sportsmenka zaczęła jednak wracać do wyczynowego uprawiania sportu. Wystąpiła np. na Igrzyskach Olimpijskich 2024 w Paryżu, gdzie zajęła 12. miejsce.
ZOBACZ TAKŻE: Legendarny sportowiec hospitalizowany. Konieczna była kolejna operacja
Jednocześnie halowa wicemistrzyni świata z 2022 roku toczyła dużo ważniejszą walkę niż ta na bieżni. Sułek-Schubert przyznała, że zmagała się z depresją poporodową. Taką informacją podzieliła się 12 lipca w emocjonalnym wpisie na swoim Facebooku. - To będzie jeden z tych wpisów, który części się spodoba, a część będzie chciała znowu wylać swój jad, ale.. Czy ja jestem zupą pomidorową, żeby mnie wszyscy lubili? Nie. Od porodu piszą o mnie źle. No i? - napisała w mediach społecznościowych.
- W miarę możliwości będę uzupełniać zaległości z minionych tygodni i miesięcy. Ten wpis będzie pierwszy dotyczący mojej walki z depresją poporodową. Ten wpis będzie przyznaniem się do depresji choć przez kilka ostatnich lat nie sądziłam, że mnie ta choroba kiedykolwiek spotka. Nie wiedziałam, że można tak bardzo nie chcieć stawić czoła codziennym czynnościom jakim są choćby wstanie z łóżka czy zjedzenie posiłku. Nie sądziłam, że mnie, tę Adę z nadmiarem energii, spotka bezsilność, że będzie mi obojętnie czy ukończę trening czy wrócę do domu w połowie pracy, że głowa będzie pełna wyniszczających i demotywujacych myśli, że krótki płacz dziecka będzie wytłumaczeniem na bezsilność prozy życia - dodała lekkoatletka.
W międzyczasie Sułek-Schubert nie przerwała kariery. Na początku 2025 roku brała m. in. udział w Orlen Copernicus Cup. Tym startem zakończyła sezon halowy w swoim wykonaniu i ogłosiła, że będzie przygotowywała się do MŚ 2025. Jedenastego czerwca ogłoszono też, że dołącza do Orlen Teamu. Cały czas walczyła jednak z depresją.
- Ile miesięcy to już trwa? O długo za długo. Dlaczego teraz o tym mówię? Bo dopiero teraz mam siłę i odzyskuję radość z życia. Bo rozdarte serce pomiędzy macierzyństwem a sportem nie pomagało mózgowi przezwyciężyć wyrzutów sumienia względem nie bycia wystarczającą. Bo każda najmniejsza przyjemność jak krótka drzemka gdy synek poszedł z dziadkiem na spacer czy wieczorne zignorowanie 5minutowego limitu (na dobę) na instagramie to znowu ten głos „nie wrócisz na najwyższy poziom”, „jesteś złą matką”, „przegrywasz w wyścigu zwanym życiem” ..to była codzienna wewnętrzna litania krytyki, której końca nie było czuć, słychać i widać. Co mnie dzisiaj podkusiło, by się tym podzielić? Bardzo długo rozważałam leczenie farmakologiczne, ale cierpliwie dążyłam według zdrowego schematu i próbowałam tłumić złe chochliki, regularnie rozmawiałam z psychologiem i dzisiaj czuję, że staję na nogi. Pracowałam przez tych kilka miesięcy nad odnalezieniem swojej ulubionej tożsamości. Codziennie patrzę w lustro i odpowiadam twierdząco na pytanie czy chce być sportowcem. I od 5 dni zaczęłam w to wierzyć i odpowiadać z niewymuszonym przekonaniem. W końcu zaktualizowałam najstarsze i najbardziej skuteczne oprogramowanie. Nie chcę zgubić tego poczucia bezpieczeństwa - napisała.
Swój wpis w mediach społecznościowych zakończyła optymistycznym akcentem. - Znowu czuję, że żyję. Mam dla kogo - zaznaczyła polska lekkoatletka.
Polsat Sport