"[…] Chowaliśmy się wolne, jak te ptaki czy motyle pośród pól łąk i lasów pełnych kwiatów i owoców […] kiedy wyszło się w pole ileż tam było kwiatów, po miedzach w zbożu bławatki kąkole i maki" – notowała w pamiętniku Emilia Ziomek, mieszkanka Michniowa.
W ocalonej pamięci mieszkańców przedwojenny Michniów to wieś-idylla. Większość pracuje na roli i przy wyrębie lasu, część znajduje zatrudnienie w Państwowej Fabryce Amunicji w Skarżysku. W liczącej ok. 600 mieszkańców wiosce działa "Strzelec" i młodzieżowa akcja katolicka parafii Wzdół, jest Koło Gospodyń Wiejskich oraz Ochotnicza Straż Pożarna, a obok niej Żeńska Drużyna Samarytańsko-Pożarnicza.
12 lipca położoną w Górach Świętokrzyskich wieś-idyllę otacza kordon niemieckiego wojska. Są pododdziały z 17. i 22. pułku policji SS, gestapowcy, żandarmi z Częstochowy, Skarżyska, Starachowic i Ostrowca. Hitlerowców przez las prowadzi dobrze znający teren leśniczy i folksdojcz Jekiel. Dla budzących się właśnie mieszkańców jest już za późno na ucieczkę, część mężczyzn zostaje zawrócona z opłotków. Na skrajach wioski naziści rozkładają karabiny maszynowe, a SS-mani i patrole zaczynają wywlekać z domów "polskich bandytów", których nazwiska mają na przygotowanej przez konfidentów liście. To preludium tragedii.