Dotkliwie pogryzł twarz czteroletniego chłopca. Właściciel psa zostawił anonimowy list

3 dni temu 6
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Chłopiec tuż po pogryzieniu natychmiast trafił na oddział ratunkowy szpitala pediatrycznego w Bielsku-Białej. Lekarze założyli dziecku szwy, a także wdrożyli profilaktykę przeciw wściekliźnie. W międzyczasie rozpoczęły się intensywne działania policyjne mające na celu ustalenie tożsamości właściciela psa.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Wzruszający list na oddziale pediatrii

Jak informuje Radio Bielsko, właściciel psa, mimo że nie zgłosił się na policję, pozostawił anonimowy list na oddziale pediatrii dziecięcej, gdzie przebywał Franio. Jak potwierdzono, autorem wiadomości okazał się mężczyzna, który uciekł z miejsca zdarzenia. Na kartce, podpisanej jako opiekun zwierzęcia, napisał, że "niezmiernie mu przykro, że to się wydarzyło". Twierdził również, że pies był zaszczepiony, a informację tę przekazał matce chłopca zaraz po ataku.

— To jest zbyt mało. Należy w trybie pilnym poddać psa na obserwację i wykonać mu badania! — apelowała przez media społecznościowe matka chłopca. Pani Roksana podkreślała, że sytuacja wymaga zdecydowanych działań ze strony właściciela psa.

Dzięki analizie nagrań z monitoringu oraz relacjom świadków funkcjonariusze z Ustronia ustalili tożsamość mężczyzny. Został on zatrzymany i przesłuchany.

Zmagania rodziny i nowe informacje o stanie zdrowia psa

Jak poinformował podkom. Krzysztof Pawlik, rzecznik policji, mężczyzna usłyszał zarzuty narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, a także spowodowania lekkiego uszczerbku na zdrowiu. Za te czyny grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności. Policja potwierdziła również, że pies był zaszczepiony, jednak zgodnie z procedurami został skierowany na obserwację weterynaryjną.

Pani Roksana na bieżąco informuje w mediach społecznościowych o stanie swojego syna. "Franio czuje się dobrze, ale buzia boli. On jest mega dzielnym chłopcem!" — napisała. Jednocześnie przekazała, że według uzyskanych informacji pies cierpi na padaczkę oraz ma problemy ze wzrokiem.

Tymczasem sprawa budzi emocje i skłania do refleksji nad odpowiedzialnością właścicieli psów za zachowanie swoich pupili. W obliczu tragedii, która dotknęła 4-latka i jego rodzinę, społeczność lokalna, a także użytkownicy mediów społecznościowych wyrażają swoje wsparcie i apelują o większą ostrożność w takich sytuacjach.

Przeczytaj źródło