Kilka lat temu Barbara Kurdej-Szatan głośno wyraziła swoje zdanie na grzejący wówczas wszystkich, ale równie aktualny teraz, temat granic. Pomimo konsekwencji zawodowych i fali krytyki, jaka się wówczas na nią wylała, aktorka nigdy nie zrezygnowała z mówienia o swoich poglądach. Otwartość i szczerość z jednej strony z jednej strony zapewniły jej sympatię i poparcie fanów, z drugiej jednak zgromadziły wokół niej wielu przeciwników. Ich komentarze mają wpływ nie tylko na nią, ale i na jej bliskich.
Barbara Kurdej-Szatan zasłynęła jako zabawna blondynka z reklam pewnej sieci komórkowej. Niepozorny angaż znacząco przyspieszył jej karierę, zapewniając role w serialach i komediach romantycznych czy oferty prowadzenia różnych imprez.
Dla niektórych gwiazda pozostanie jednak przede wszystkim tą, która kilka lat temu w ostrych słowach wypowiedziała się o sytuacji na jednej z polskich granic. Za emocjonalny wpis zapłaciła wówczas posadą w Telewizji Polskiej. Mimo przykrych konsekwencji aktorka nie przestała zabierać głosu na trudne tematy.
Otwarte wyrażanie swoich poglądów przysporzyło jej nie tylko problemów, ale i przeciwników. Negatywne komentarze to dla niej chleb powszedni, a mimo to wciąż budzą one w kobiecie duży dyskomfort. W tak trudnych chwilach największym pocieszeniem byli i nadal są dla niej bliscy.
Siostra celebrytki, Kasia Kurdej-Mania, zdradziła, jak wyglądają kulisy tej sytuacji. Przyznała, że położenie Barbary budzi w niej sporo obaw.
"Martwię się o Basię, bo wszystkie granice zostały przekroczone w ostatnich czterech latach. W takich trudnych momentach Baśka dzwoni i gadamy, i przerabiamy to, i próbuję ją pocieszać, ale też czasami w takich trudnych momentach ona na przykład nie dzwoni, bo nie chce nas martwić. Ja się dowiaduję parę dni czy tydzień później i mówię: 'Dlaczego nie zadzwoniłaś?'. I słyszę: 'A, bo nie chciałam was martwić'. Ja mówię wtedy: 'No ale od tego jesteśmy rodziną właśnie, że kto, jak nie my. Chcemy to dźwigać razem z tobą'" - mówiła w najnowszym wspólnym wywiadzie z VIVA.pl.
Według kobiety najlepszym sposobem na zapewnienie sobie spokoju umysłu jest po prostu mocne ograniczenie aktywności w sieci.
"Cały czas Basię namawiam, żeby jeszcze bardziej izolowała się od internetu. Bo on jest (...) tak wstrętny i tak jeszcze w tej chwili niestety niekontrolowany. Mam nadzieję, że to się będzie zmieniało, bo już w wielu krajach to się zmienia, że jednak nie ma zgody na taką (...) [anonimowość - przyp. aut.]" - dodała.
Barbara Kurdej-Szatan przyznała siostrze rację. W ten sposób ukróconoby zakładanie wielu kont przez jedną osobę tylko w celu zasypywania wybranego "obiektu" negatywnymi komentarzami. Tak właśnie miało być w przypadku aktorki.
"Ja się przychylam do tego pomysłu, żeby każdy, kto ma konto w sieci, miał je zweryfikowane dowodem osobistym. Bo rzeczywiście ludzie zakładają (...) [nieprawdziwe] konta. I jak się ostatnio dowiedzieliśmy, nawet polityk, który mnie (...) [niepokoił], miał 160 kont na swoim komputerze i z nich wysyłał (...) [wiadomości], więc nie tylko ludzie sfrustrowani siedzą i (...) [wypisują]. Jeżeli nawet politycy to podkręcają, to już jest przerażające" - wyjawiła.
Według pań w takich przypadkach nie chodzi o konstruktywną krytykę, a o podsycanie emocji.
"To jest (...) [wpływanie na] opinię publiczną. To jest też (...) rozkręcanie specjalnie sztucznych (...) dyskusji poprzez te (...) [nieprawdziwe] konta. Nawet przecież ludzie siedzą, piszą i są opłacani. Są po to, żeby właśnie wypisywać rzeczy, które będą nakręcały jakieś skrajne reakcje. To już jest do granic możliwości. Aż nie mam siły o tym mówić" - podsumowała Kasia Kurdej-Mania.
Czytaj także:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Kurdej-Szatan dwa lata czekała na to z mężem. Właśnie przekazali wieści
Barbara Kurdej-Szatan zdradziła prawdę o zarobkach aktorów. Jest inaczej, niż wszyscy myśleli
Potwierdziły się doniesienia ws. Barbary Kurdej-Szatan. "Trochę rozpaczam"