Więcej ciekawych historii przeczytasz na stronie głównej "Newsweeka"
Najnowsza odsłona afery Epsteina przypomniała mi scenę z "Ogniem i mieczem", w której Tuhaj-bej się rozsierdził, zaś obecni na majdanie atamani i szarzy – czy też czarni od dziegciu – kozacy zaszemrali trwożnie: rozserdywsia... rozserdywsia... brody każe nam wyrywać. Po czym ze wszystkich piersi gruchnęła błagalna pieśń, by srogi Tatar zemsty poniechał.